Uwagę na tegorocznym MSPO przykuwa makieta KTO Rosomak. Faktem jest bowiem, że urządzenia tego typu są rzadkim gościem kieleckich targów.
W ostatnim dwudziestoleciu polska armia zaledwie kilka razy zastanawiała się nad wprowadzeniem makiet sprzętu bojowego. Dokonano kilku eksperymentów i badań, zbudowano nie więcej, niż 10 makiet. Obecnie trwa jedno postępowanie na zakup wyposażenia, które przewiduje dostawę również egzemplarza makiety. Chodzi o zakup wyposażenia dla Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego MW. Kongsberg ma dostarczyć jedną makietę, maskującą działania dywizjonu w trzech pasmach: widzialnym, radarowym i termalnym.
Tymczasem podczas MSPO Lubawa SA pokazuje pneumatyczną makietę KTO Rosomak, wykonaną w konsorcjum ze spółką Miranda, dostawcą materiałów maskujących, a także Wojskowym Instytutem Techniki Inżynieryjnej. Ten ostatni odpowiada za przebadanie prototypu zgodnie z polską normą obronną, która reguluje wymagania dla tego typu wyposażenia.
Oddział spółki Lubawa z Grudziądza, który zajmuje się produkcją wyrobów z materiałów powlekanych i na stelażach pneumatycznych, ma doświadczenia w tej materii. To tutaj powstały wcześniejsze makiety dla sił zbrojnych: nie więcej, niż 5 BWP-1, dwie makiety czołgów T-72 i jeden model samochodu Star 266.
Makieta Rosomaka nie może różnić się od oryginału w podstawowych wymiarach sylwetki nie więcej niż +/- 2%. Makieta nie może być odróżnialna od oryginału z odległości 1000 m, a z 2500 m przy pomocy standardowej lornetki wojskowej. Następnym etapem będzie ocena echa radarowego w porównaniu z oryginałem oraz wyposażenia makiety w systemy grzewcze, nadające odpowiednią ciepłotę w miejscach, gdzie prawdziwy Rosomak będzie wydzielał najwięcej ciepła.
Nie chodzi tylko o rejon silnika i systemu wydechowego, ale także ciepło wydzielane przez opony, nagrzane podczas ruchu, łożyska toczne kół czy też ślad termiczny lufy, która była używana podczas strzelania.