Polska wstępnie zadeklarowała do udziału w operacji w Czadzie jedną kompanię żandarmów. Dopiero po negocjacjach Francji udział ten zwiększono do 400 żołnierzy oraz 3 śmigłowce Mi-17. Technicznym wyróżnikiem PKW są KTO Rosomak, a także bardzo dobra baza do zakwaterowania żołnierzy. Jako jedyna nacja Polska zapewniła swoim żołnierzom klimatyzowane kontenery dla całego kontyngentu.
Pierwszą grupą polskich żołnierzy udających się do Czadu była tzw. Inżynieryjna Grupa Przygotowawcza. Składała się ona z saperów 1. Brygady Saperów w Brzegu, logistyków 1. Brygady Logistycznej w Bydgoszczy, żołnierzy Narodowego Elementu Wsparcia (NSE) z 10. Brygady Logistycznej, kilku łącznościowców z 10. Brygady Kawalerii Pancernej i żandarmów z Oddziału Specjalnego ŻW w Gliwicach. Dowodzenie tą grupą powierzono ppłk. Markowi Grydze, a na szefa NSE wyznaczony został mjr Adam Jangrota.
Grupa wraz z niezbędnym sprzętem inżynieryjnym przemieściła się do Czadu w dniach od 17 do 23 kwietnia 2008. Po krótkim okresie adaptacyjnym w Ndżamenie, 7 i 8 maja 2008 przegrupowano Polaków do Iriby. Ich główne zadanie polegało na zbudowaniu bazy dla Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Zgodnie z dwustronnym porozumieniem podpisanym przez Polskę i Francję to właśnie Francuzi wsparli nas przy budowie bazy, kierując do Iriby specjalistów z zakresu infrastruktury oraz niezbędny sprzęt. Pierwsze prace inżynieryjne rozpoczęto w Iribie 14 maja. Od początku głównym problemem była niewystarczająca ilość wody sanitarnej. Firma wynajęta przez dowództwo operacji wywierciła 12 studni na głębokość około 80 m, lecz jedynie w dwóch z nich była woda i to w niewystarczającej ilości. Zdecydowano podpisać jeszcze jeden kontrakt na wywiercenie kolejnych 10 studni, a czasowo zorganizowano dowożenie wody z miejsca oddalonego o 3 km.
Gdy 28 maja polski obóz w Iribie odwiedził wiceminister obrony Stanisław Komorowski i dowódca operacyjny gen. broni Bronisław Kwiatkowski prace budowlane były zaawansowane. Cała baza to teren około 8 ha, który wymagał utwardzenia, nawiezienia kamieni oraz wybudowania wałów ochronnych o podstawie szerokiej na 8 m i wysokość 3 m, a także zbudowania dróg wewnętrznych.
Kolejnym istotnym zadaniem było przetransportowanie zaopatrzenia do polskiej bazy w Iribie. Zadanie to spoczęło na szefostwie Transportu i Ruchu Wojsk z 15-osobową grupą przeładunkową pod dowództwem na teatrze płk. Dariusza Janasza. 7 żołnierzy z zespołu przeładunkowego znajdowało się w kameruńskim porcie Douala, gdzie rozładowali polskie pojazdy i maszyny ze statku wynajętego przez szefostwo u greckiego armatora i załadowali wszystko na wagony kolejowe. W zespole był kierowca lub operator każdego typu pojazdu. Pierwszy transport kolejowy opuścił port w Kamerunie 16 maja. Drugi zespół przeładunkowy, 8-osobowy, znalazł się w odległej o 800 km stacji kolejowej Gandere, gdzie przeładował pojazdy i sprzęt na samochody i naczepy. Kolejna grupa przeładowcza, 5 osób, tym razem już ze składu NSE w Iribie, przeładowała pojazdy z transporterów kameruńskich na ciężarówki czadyjskie w Ndżamenie.
W Czadzie konwoje poruszały się również etapami, choć tym razem bez przeładunku. Z Ndżameny najpierw do Abeche (niespełna 800 km), a następnie kolejne 300 km już do Iriby. Na pokonanie całego dystansu potrzeba było od 1 do 2 miesięcy, w zależności od sytuacji na drogach.
Podczas pobytu w Iribie 28 czerwca minister obrony Bogdan Klich mógł ogłosić wstępną zdolność operacyjną PKW. Nasi żołnierze nawiązali bardzo dobrą współpracę z lokalnymi władzami i miejscową ludnością.
Kolejnym etapem było przemieszczenie do Abeche śmigłowców Grupy Lotniczej 6 lipca wraz z zasadniczą częścią personelu technicznego.
Dużym wyzwaniem są warunki klimatyczne i pogodowe. Silne wiatry powodują podnoszenie się drobnego piasku i kurzu, powstawanie niewielkich trąb powietrznych. Mają one wpływ na usterki sprzętu elektronicznego oraz powodują konieczność częstej wymiany filtrów powietrza i oleju pojazdów. Występujące burze piaskowe, podczas których widoczność spada do kilku metrów, a wiatr potrafi wyrywać namioty i rzucać nimi na odległość kilkudziesięciu metrów. A przecież najtrudniejsza w Czadzie jest pora deszczowa, która będzie i dla Polaków kolejnym wyzwaniem.
Początek udziału Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Czadzie jest udany. Tempo realizowanych prac bardzo wysokie. Dotychczas nie wystąpiły problemy zdrowotne. Ale wszystko, co najważniejsze jeszcze, przed nami. Na razie jeszcze rozbudowa bazy, rozmieszczenie sprzętu i kontenerów, następnie dyslokacja personelu MINURCAT, a jednocześnie realizacja wstępnych zadań operacyjnych.
gen. dyw. dr Bogusław PACEK
Gen. dyw. dr Bogusław Pacek jest zastępcą dowódcy operacji Unii Europejskiej w Czadzie (Deputy Ops Commander, OHQ - EUFOR TCHAD/RCA) z siedzibą w Mont Valérien pod Paryżem. Tekst został przygotowany specjalnie dla RAPORT-wto.