Dzień Dziecka jest pretekstem, aby wspomnieć o Willu Chapmanie, biznesmenie mieszkającym i prowadzącym swoją działalność gospodarczą w Redmond w stanie Waszyngton. Co wyróżnia go z setek innych śmiertelników? Cóż, Will jest największym w swoim środowisku producentem i jednocześnie handlarzem bronią, w ofercie ma blisko pół setki różnych konstrukcji i cały czas pojawiają się nowe. Wszystkie w przystępnej cenie od jednego do dwóch dolarów. Wszystkie dostosowane skalą do... minifigurek z klocków LEGO.
W magazynach broni Chapmana można znaleźć niemal wszystko - broń białą, rewolwery i pistolety, karabiny różnych typów, granaty i granatniki, a nawet blastery i karabiny impulsowe. Co ciekawe, sam twórca nie ma żadnej prawdziwej broni palnej, ze względu na żonę, która nie życzy sobie jej w domu i - jak zwierza się Will - tak czy inaczej ma szczęście, że akceptuje jego zabawy klockami i wykonywanie broni do świata LEGO.
Ole Kirk Christiansen, gdy w 1932 zakładał w duńskim Billund zakład produkujący drewniane zabawki nie spodziewał się pewnie, ani takiej popularności powstałych w 1949 klocków, nazwanych LEGO (po łacinie znaczy to składam, jest to równocześnie skrót z duńskiego Leg godt, czyli baw się dobrze), ani tego, że w 74 lata później pewien Amerykanin, z całym przynależnym tej nacji zamiłowaniem do broni, rozpocznie na dużą skalę wytwarzanie pistoletów, karabinów i granatników przystosowanych do chwytnych dłoni minifigurek z wiecznym uśmiechem na twarzy i oczyma z dwóch czarnych kropek.
Dodać należy, że 40-letni Will Chapman nie podjął się zadania tak do końca z własnej woli, a został do tego zmuszony. Osobą, której udało się przekonać wzorowego ojca rodziny do produkcji broni, był... jego własny syn, wówczas 9-letni Ian, który przeżywał wtedy okres fascynacji II wojną światową. Dzieciak zażyczył sobie, aby tato dostarczył mu do zestawu klocków odpowiednie akcesoria.
Jeżeli chodzi o nowoczesną broń, to LEGO oferowało w owym czasie jedynie XVIII-wieczne muszkiety z kolekcji pirackich i takież pistolety, nie licząc kordelasów, mieczy, włóczni i kusz dla koneserów średniowiecznych realiów. Obecnie, z wprowadzeniem serii Batman czy Star Wars, nieco się to zmieniło, jednak w ofercie duńskiej firmy nadal niedostępne są nowoczesne konstrukcje strzeleckie. Może to być zaskakujące, ale w XXI wieku na rynku nie było nikogo, kto mógłby sprzedać odpowiedniej wielkości Colty, Thompsony czy Enfieldy. W tej sytuacji ojciec rezolutnego malucha, mający doświadczenie w projektowaniu 3D i obsłudze programów CAD, musiał usiąść i samemu stworzyć broń dla syna. I w ten sposób powstał BrickArms - największy producent broni w świecie LEGO. (ciąg dalszy w numerze)