Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Paweł Kłosiński

10 marca br., na warszawskim lotnisku Babice miała miejsce skromna uroczystość. Krótko po 11:00, w asyście obiektywów kamer i aparatów reporterów, zainaugurowano oficjalnie rozpoczęcie dyżuru śmigłowca EC-135, który ma służyć ratowaniu zdrowia i życia ludzkiego w rejonie stołecznej aglomeracji.

</span>Po  oficjalnych przemówieniach śmigłowiec EC-135, w obecności  przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia, dyrekcji SP ZOZ LPR,  przedstawicieli współdziałających służb ratowniczych oraz dziennikarzy,  oderwał się od ziemi, inaugurując w ten symboliczny sposób rozpoczęcie  dyżuru operacyjnego na lotnisku Babice w Warszawie / Zdjęcie: Paweł  Kłosiński

Warszawa jest trzecią z kolei bazą, w której załogi Śmigłowcowej Służby Ratownictwa Medycznego rozpoczęły dyżur na nowo zakupionym Eurocopterze. Niefortunny wypadek Agusty skomplikował nieco harmonogram wprowadzania nowych wiropłatów do działań ŚSRM. Biorąc pod uwagę poziom zapotrzebowania na świadczenie usług ratownictwa lotniczego, dyrekcja SP ZOZ Lotnicze Pogotowie Ratunkowe podjęła decyzję o przyspieszeniu rozpoczęcia pracy operacyjnej przez nowy śmigłowiec w warszawskiej bazie.

KONIEC EPOKI MI-2

Pierwszy lot z dyżuru wykonany został jednak nieco wcześniej od oficjalnej premiery. 8 marca śmigłowiec, noszący rejestrację SP-HXG, o 12:21 wystartował z EPBC na wezwanie z Płocka. W skład załogi realizującej pierwszy lot na EC-135 P2+ z Babic wchodzili: pil. Krzysztof Cichocki, rat. Łukasz Chalupka, lek. Konrad Bońda. Przypadek sprawił, iż w Dniu Kobiet pierwszym pacjentem korzystającym z nowego śmigłowca była właśnie kobieta. Wezwanie dotyczyło bowiem konieczności natychmiastowego przetransportowania pacjentki z zagrożoną ciążą. Na płockim lądowisku śmigłowiec przyziemił o 12:50. Pacjentka znalazła się w kabinie po godzinie 13:00. Start nastąpił o 13:28. Celem było lądowisko BBN przy ul. Karowej. Żółty Eurocopter wylądował na nim o 14:02. W ten oto sposób, dyskretnie i bez specjalnie czułego pożegnania, kończy się, w kolejnej bazie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, epoka śmigłowców Mi-2. Czas już na to najwyższy. Należy żywić jednak nadzieję, że chociaż jeden z tych śmigłowców zostanie zachowany, w dowód uznania za umożliwienie zapisania pięknej, ponad trzydziestoletniej karty, w dziejach polskiego lotnictwa sanitarnego. Na pewno dyrekcja SP ZOZ LPR wykroi nieco miejsca przy swej warszawskiej bazie, aby poczciwa dwójka znalazła tam godne i bezpieczne miejsce ostatniego postoju. Może pretekstem do słów uznania wygłoszonych w stronę Michałka będzie wycofanie ze służby ostatniego egzemplarza tego wiropłata?

PROBLEM LĄDOWISK PRZYSZPITALNYCH

Niewątpliwie wprowadzenie do działań operacyjnych Śmigłowcowej Służby Ratownictwa Medycznego kolejnego nowego śmigłowca jest powodem do satysfakcji. Niestety, wszystkie ochy i achy wygłaszane na temat zakupionych Eurocopterów zdają się zagłuszać kolejny, coraz bardziej istotny i palący problem. Już wkrótce może się okazać, że ultranowoczesne śmigłowce nie mogą nieść tak skutecznej pomocy, jakiej się od nich oczekuje. Zły śmigłowiec? Nie! Źle przygotowane załogi? Nic podobnego! Brak serwisu technicznego? Nic z tych rzeczy! Więc co? Łyżką dziegciu psującą słodki obraz modernizacji lotniczej służby ratowniczej jest problem lądowisk przyszpitalnych. Na fakt ten zwracaliśmy już kilkukrotnie uwagę na łamach Skrzydlatej Polski (obszernie problem ten został naświetlony nie tak dawno, bo w numerze 8/2009).

Śmigłowce EC-135 P2+ umożliwiają ratownikom spieszenie z pomocą przez 24 godziny na dobę. Cóż jednak z tego, że załoga dotrze na miejsce wezwania, wyląduje, udzieli pierwszej pomocy i zabierze na pokład osobę najciężej poszkodowaną, gdy następnie nie będzie w stanie odstawić jej do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego lub innej wskazanej placówki służby zdrowia? Obecnie 90% SOR-ów nie ma lądowisk. Wśród tych zaś, które dysponują tego rodzaju powierzchnią, zaledwie niecałe 25% przygotowanych jest do akcji w porze nocnej. Czy jednak winę za ten stan rzeczy ponoszą tylko zarządy placówek służby zdrowia? Okazuje się, że nie można dyrektorom przypisać całości winy. Oczywiście wymawianie się argumentem, że wybudowanie i utrzymanie lądowiska podraża koszt jednostkowy obsługi pacjenta nie jest całkowicie zgodne z prawdą. Fakt, samodzielne zrealizowanie inwestycji może być kłopotliwe, szczególnie gdy władze administracji państwowej nie wykazują zainteresowania we wpieraniu tego rodzaju przedsięwzięć.

Niejednokrotnie włodarze administracyjni wolą wyasygnować wielokrotnie większe fundusze na imprezę rozrywkową, niż partycypować w pomocy placówkom zajmującym się zdrowiem i życiem ludzkim. Przykład? Sylwestrowa impreza plenerowa, zorganizowana w Warszawie w 2009, oszacowana została w przedziale 3 mln 400 tys. - 3 mln 800 tys. złotych, w Krakowie podobny show był droższy o około 200 tysięcy.


Skrzydlata Polska - 05/2010
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.