Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Tomasz Hypki

Pan Maciej Wnuk,
Pełnomocnik Ministra Obrony Narodowej ds. Procedur Antykorupcyjnych

Dziwny, pełen kłamstw, pomówień i nie na temat tekst (reakcja - Prawo Prasowe czegoś takiego nie przewiduje, w Pana przypadku omijanie prawa jednak nie dziwi), który był Pan łaskaw przesłać na adres red. Grzegorza Hołdanowicza (i - jak zdołałem się zorientować - wielu innych adresatów, a także umieścić na stronie internetowej MON) świadczy o tym, że kompletnie pomieszały się Panu role. No i o tym, że wszystko co w artykule "Rozstrzeliwanie Rosomaka" w RAPORT-wto 03/07 napisaliśmy z jego współautorem - Wojciechem Łuczakiem - jest prawdą (w zdaniu o losowaniu nieszczęsnego Rosomaka nie zauważył Pan słowa "ponoć"?). Koszmarną prawdą dla Polski. Ważny zakres funkcjonowania naszego państwa trafił bowiem w ręce takich postaci, jak Pan.

W reakcji nie odniósł się Pan do żadnego merytorycznego zarzutu. Nie mając argumentów zaatakował Pan mnie osobiście. To znana metoda. Prymitywna, ale czasami skuteczna. Aby nie stało się tak w tym przypadku, nie pozostaje mi nic innego, jak droga prawna, z której zamierzam skorzystać. Ale póki co, w przeciwieństwie do Pana reakcji, wymienię po kolei wszystkie Pana kłamstwa i pomówienia, o których napisałem w pierwszym zdaniu.

1. W normalnym kraju to media recenzują działania władz. Ktoś bowiem musi im patrzeć na ręce. To jedna z podstaw funkcjonowania demokratycznego państwa. Tymczasem Pan uzurpuje sobie prawo do tego by decydować, o czym można pisać w wolnej prasie. Mało tego, próbuje Pan tę wolną prasę zwalczać. Jednocześnie toleruje czasopisma wydawane przez resort obrony, jedynie naśladujące normalne gazety, w których teksty muszą uwzględniać wymagania urzędników przyznających pieniądze. Jak to jest, że Pan, pełnomocnik ds. procedur antykorupcyjnych, pozwala by w czasopismach wydawanych kosztem blisko 10 mln zł przez MON ukazywały się płatne reklamy? Gdzie wolna konkurencja? Kto lub co jest opłacane z pieniędzy reklamodawców, i jaki jest wpływ przekazywanych w ten sposób kwot na decyzje podejmowane w MON? Czy to aby nie korupcja?

A może zamiast walką z korupcją tak naprawdę chciałby się Pan zająć po prostu cenzurą? To pytanie retoryczne. Bo to za Pana czasów i głównie za Pana sprawą MON przestało praktycznie publikować informacje o planach i realizacji zakupów. Tajemnica uzasadniona bezpieczeństwem państwa? Czy raczej osłona przekrętów? Proszę zajrzeć do Internetu i zobaczyć, jak resorty obrony USA, Francji czy Wielkiej Brytanii rozliczają się z najdrobniejszych kwot otrzymywanych od podatników. Nie ma Pan dostępu do Internetu, albo komputera? Pana walka - jeszcze jako radnego warszawskiej gminy Centrum - o darmowego laptopa fascynowała niegdyś pół Polski. Teraz chyba udało się bez zbędnych kłopotów. A może nawet bez przetargu...

Podsumowując ten wątek - to jawność jest gwarantem prawidłowego przebiegu zakupów za pieniądze budżetowe, a nie arbitralnie i jednoosobowo podejmowane decyzje urzędnicze. Nawet gdy urzędnikiem jest ktoś taki jak Pan... Samo istnienie pańskiego stanowiska jest dowodem przyzwolenia na głębokie patologie w MON.

2. W dziedzinie którą zajmuję się bezpośrednio znam tylko trzy przypadki Pana interwencji. Dwie z nich to konferencja o przygotowaniach do misji afgańskiej i Bal Lotników, trzecia to seminarium Polskiego Lobby Przemysłowego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego, którego jestem ekspertem. Konferencję przygotowywaliśmy wspólnie z Fundacją Polskie Orły i NATO. Odbyła się, choć zrobił Pan wiele, by to uniemożliwić, m.in. przesyłając kłamliwe informacje o tym, że w MON i podległych mu placówkach nie ma żadnej wolnej sali (podobnie było w wypadku seminarium PLP).

Bal Lotników (połączony z Balem Polskiej Obronności) też się odbył, choć do ostatniej chwili osobiście interweniował Pan w dowództwach rodzajów Sił Zbrojnych, by nie wzięli w nim udziału żołnierze (zaproszeni marynarze wysiadali nawet z pociągów jadących do Warszawy). Bal, na którym honorujemy najlepszych lotników, cywilnych i wojskowych. Od kilkunastu lat. Pana zdaniem technicy i piloci, którzy dostaną poza dobrym słowem także materialny dowód uznania (zwykle laptop, którego nie są w stanie zapewnić im przełożeni), wpływają potem na wyniki przetargów w MON? Czy jeśli piloci wojskowi mogą, wraz z żonami, spotkać się z innymi lotnikami w sympatycznej atmosferze, wziąć udział w aukcji na cele dobroczynne (wie Pan przynajmniej ilu znajdującym się w potrzebie ludziom w ten sposób pomogliśmy?), to jest w tym coś złego? Na całym świecie takie i podobne imprezy są sponsorowane. I nie wynika z tego żadne nieszczęście. Zazdrości Pan, że od kilkunastu lat sponsorzy Balu się znajdują? Że laureaci dostają laptopy bez kompromitujących zakulisowych rozgrywek? Jeśli jest inaczej, a uczestnicy Balów szerzą patologie, proszę to udowodnić, a nie pomawiać porządnych ludzi. Sponsorzy i laureaci są przecież jawni.

Niestety, nie mam wyjścia i muszę się ostatnio przyglądać innym imprezom odbywającym się z udziałem żołnierzy i pracowników MON, a sponsorowanym przez potencjalnych kontrahentów resortu. Pytania, które muszę w związku z tym zadać są oczywiste. Dlaczego nie interweniował Pan, gdy odbywało się wręczanie Buzdyganów - nagród Polski Zbrojnej? Nie wiedział Pan, że to impreza sponsorowana? Był tam co najmniej jeden wiceminister, wielu generałów i pracowników MON. Czy wyciągnął Pan wobec nich jakieś konsekwencje? A może jakieś sankcje dotknęły sponsorów?

Z dużym zainteresowaniem obserwuję Pana obecną gimnastykę związaną z pokazami lotniczymi. Jak to możliwe, że pod Pana czujnym okiem w tym roku odbędzie się Air Show? Czy w czerwcu w Poznaniu będzie zespół Thunderbirds? Czy wojskowi i cywilni pracownicy MON będą płacić za udział w tych imprezach? Jeśli tak, to ile? Jak Pan wyliczy koszty udziału? A może Air Show nie będzie sponsorowany (o pokazy w Poznaniu nie pytam, bo to oczywiste, że nie mogą się one odbyć za darmo)? To kto zapłaci za tę imprezę? Podatnicy?

Żeby sprawa była jasna, jestem gorącym zwolennikiem organizowania w Polsce pokazów lotniczych. Bo to imprezy z jednej strony popularyzujące lotnictwo, a z drugiej integrujące (podobnie jak nasze Bale) środowisko lotnicze. Mam nadzieję, że Pana patologiczna działalność nie doprowadzi do upadku największych imprez tego typu, współorganizowanych przez lotnictwo wojskowe. Najlepiej, żeby Pana stanowisko do czasu ich organizacji zostało zlikwidowane, a MON wróciło do - stale ulepszanej - normalności.

3. W normalnych krajach, gdy powstaje jakiś problem, szuka się ekspertów, którzy potrafią doradzić, jak go rozwiązać. Sam jestem z wykształcenia konstruktorem lotniczym, od wielu lat zajmuję się praktycznie lotnictwem, ale też zagadnieniami obronności. Mam na koncie kilka konstrukcji, wiele analiz, przeczytałem setki książek, jeszcze więcej różnych publikacji fachowych. I nadal się uczę. W kilku dziedzinach jestem uważany za eksperta i jeśli ktoś zadaje mi pytania o sprawy, na których się znam, staram się odpowiadać najlepiej jak umiem. Jeśli na przykład ktoś mnie zapyta, czy samolot trzysilnikowy jest bezpieczniejszy od dwusilnikowego, to oczywiście odpowiem, że tak (choć można sobie wyobrazić wyjątki od tej reguły). Gdyby Pan się przez chwilę zastanowił, to nawet nie będąc ekspertem, też by na to wpadł. Wymagałoby to tylko minimum uczciwości.

Problem w tym, że Pana fakty nie interesują. Pan bowiem, pod pozorem walki z korupcją, zajmuje się głównie ustawianiem przetargów. Tak było w wypadku informatycznego systemu wsparcia eksploatacji samolotów F-16, tak jest w wypadku przetargu na samoloty dla VIP. Podobnie jak w wielu innych przypadkach wymusił Pan w tym przetargu przyjęcie jako głównego kryterium kosztów (70% punktów). Tak by na pewno wygrał faworyzowany przez Pana Legacy Embraera. Łatwo wyliczyć, że Gulfstream, Global Express czy Falcon - czyli samoloty używane w normalnych krajach do przewozu VIP - nie mają z nim żadnych szans. Choćby potrafiły oblecieć świat bez międzylądowania z prędkością naddźwiękową, przegrają 10-12 punktami na 100. To nie jest ustawiony przetarg? Niezależni obserwatorzy tego nie zauważyli? Pana manipulacje dokładnie opisałem w grudniowej Skrzydlatej Polsce w ponad 20 tysięcy egzemplarzy. Za mało, żeby dotarło do obserwatorów, o których pisze Pan w reakcji?

Swoją drogą ciekawe dlaczego w MON i innych resortach najwyżsi urzędnicy jeżdżą samochodami dobrych marek, a nie na przykład Daciami Logan czy jakimiś chińskimi podróbkami. Nie interweniował Pan w tej sprawie? Przecież Opel Vectra jest od nich wielokrotnie droższy, a spełnia tę samą funkcję. Proponuję niezwłocznie zwrócić się do ministra, a nawet premiera, by wreszcie zaczęli oszczędzać zgodnie z Pana koncepcją. Pewnie się nie ucieszą, ale zyska Pan wiele na wiarygodności. Czekam na informację o podjętych krokach. Nasi Czytelnicy zapewne również.

Przejrzałem nasze czasopisma z ostatnich lat, by znaleźć "szczegółowe opisy katastrof samolotów dwusilnikowych". Nie znalazłem. Nie tylko w nadmiarze, ale i w ogóle. Pan będzie musiał wskazać je przed sądem. Ciekawe, jakich procedur wówczas użyje? Dodam, że w ogóle nie znalazłem śladów manipulacji informacjami, czy preferowania określonego typu samolotu. Zresztą nie tylko w naszych wydawnictwach (z obowiązku zawodowego muszę monitorować publikacje ukazujące się na tematy lotnicze i zbrojeniowe, więc mam stały dostęp do źródeł). Nawet w artykule o ustawianiu przez Pana przetargu i promowaniu Agencji Mienia Wojskowego (a propos - nadal promuje Pan tę znaną z przekrętów organizację?).

Pan swoimi nieuzasadnionymi ocenami obraża nie tylko mnie, ale i redaktorów czasopism, o których pisze Pan w reakcji. Nie przytacza Pan ich nazw, więc uniemożliwia stosowną reakcję prawną. To też znana i prymitywna metoda polemiki.

4. Nie dziwię się, że w Pana reakcji (dziwnym tekście bez daty) nie ma (poza PS1) ani słowa o rozstrzelaniu transportera Rosomak. W czasie przetargu nie pełnił Pan jeszcze swej ważnej funkcji, więc wygrał w nim fiński AMV, którego producent nie stosował szemranych sztuczek w Pana stylu. Od ponad roku próbuje więc Pan coś z tym zrobić. I o tym był nasz (z Wojtkiem Łuczakiem) tekst w RAPORT-wto (nie Raport WTO) 03/07. Nie ocenialiśmy, czy walczy Pan z Rosomakiem z własnej inicjatywy, czy ktoś Panu to zasugerował. Zadaliśmy tylko kilka prostych pytań. W swojej reakcji na żadne Pan nie odpowiedział.

Powtórzę tylko jedno. Najprostsze. Jakie przepisy w MON pozwalają na zniszczenie bez uzasadnionego powodu uzbrojenia wartego kilkanaście milionów złotych? Z pełnym wyposażeniem, nie mającym żadnego wpływu na wyniki testu. Czyżby marnotrawienie w ten sposób pieniędzy podatników było związane z jakąś "procedurą antykorupcyjną"? Nie wystarczyło zapytać ekspertów? Choćby i zagranicznych, skoro polskich Pan nie rozumie.

Wiem, że Pana funkcja daje możliwość unikania odpowiedzialności, bo istotne dokumenty podpisują inni, na przykład wymieniony przez Pana wiceminister. Jeśli się nie mylę, przez pierwsze pół roku nie był Pan nawet pracownikiem resortu. Miał Pan jednak, i ma nadal, nieograniczone możliwości manipulowania (Tylko on w MON może wszystko) podejmowanymi w MON decyzjami. Podejmowanymi nawet przez ministrów. Tak właśnie było w wypadku Rosomaka. I o tym - przypominam jeszcze raz - był nasz tekst.

Tomasz Hypki
Prezes Agencji Lotniczej Altair Sp. z o.o.

PS1. Udało mi się ani razu, z wyjątkiem nagłówka, nie użyć Pana nazwiska, żeby nie dawać Panu powodów do radości. Przecież Panu chodzi o sprawowanie ważnego urzędu, a nie promowanie nazwiska, prawda?
PS2. Co miałem napisać o przetargu na samoloty dla VIP, napisałem ze znacznym wyprzedzeniem w swoim artykule w Skrzydlatej Polsce. Nie ja jeden jednak dostrzegłem nieprawidłowości. Po ukazaniu się Pana reakcji otrzymałem wiele sygnałów i informacji od ekspertów, którzy oficjalnie zabierali głos w tej sprawie. Nie mam bowiem wiele do dodania do tych opinii. Tym bardziej, że wątpię, aby zostały uwzględnione. Pana procedury chyba tego nie przewidują.
PS3. Jeździ Pan samochodem? Wierzy Pan testom bezpieczeństwa dokonanym przez producenta i ośrodki badawcze? Niech Pan będzie konsekwentny i je zweryfikuje. Najlepiej osobiście (i we własnym pojeździe). Bez zawracania głowy ekspertom. Oni jeszcze będą Polsce potrzebni.

Tekst reakcji w Internecie


RAPORT-wto - 04/2007
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.