Bojownicy Partii Pracujących Kurdystanu (PPK) zaatakowali tureckie posterunki wojskowe na południowym-wschodzie kraju. Jest to pierwsze zauważalne złamanie ustanowionego przed kilkoma miesiącami zawieszenia broni.
Do zdarzenia doszło przed 2 dniami na terenie południowo-wschodniej prowincji Diyarbakır. Bojownicy PPK zaatakowali 2 posterunki wojskowe w dystryktach Dicle i Hani. Tureccy żołnierze otworzyli ogień do napastników, zmuszając ich do wycofania się.
Według przedstawicieli tureckiego resortu obrony, w wyniku zdarzenia nie odnotowano strat po stronie wojskowych. Co ciekawe, w swoim oświadczeniu PPK poinformowała o zabiciu jednego z żołnierzy broniących zaatakowanych instalacji.
Opisywane zdarzenie stanowi najpoważniejsze jak dotąd naruszenie obowiązującego od marca zawieszenia broni pomiędzy PPK i Ankarą. Wypracowane przy dużym współudziale Abdullaha Öcalana - legendarnego przywódcy kurdyjskich rebeliantów, odbywającego karę pozbawienia wolności w tureckim więzieniu - miało doprowadzić do wstrzymania wieloletnich walk wewnętrznych, które do tej pory kosztowały życie ponad 40 tys. osób (Niespokojny Kurdystan, 2011-08-17).
Co istotne, w ostatnich miesiącach proces pokojowy zdawał się posuwać do przodu. Potwierdzeniem tego stanu rzeczy miała być deklaracja PPK o planach wycofania z terytorium Turcji swoich wojowników (Odwrót PPK z Turcji już dzisiaj?, 2013-05-08) i ich powrotu na teren północnego Iraku (Turcja zbombardowała północny Irak, 2013-02-22). Niedawny atak może więc stanowić moment zwrotny, podkopujący wypracowane porozumienie polityczne.
Nie wiadomo jeszcze jak Ankara zareaguje na atak w Diyarbakır. W przeszłości Turcy często decydowali się w takich sytuacjach na wzmocnienie jednostek wojskowych rozlokowanych na zagrożonych aktywnością PPK terenach. Nierzadko dochodziło też do odwetowych nalotów tureckiego lotnictwa wojskowego na pozycje rebeliantów (Turcja zbombardowała pozycje PPK, 2012-09-13).
W ocenie ekspertów takie rozwiązanie jest w tym przypadku mało prawdopodobne. Wiązałoby się ono bowiem z otwartym zerwaniem przez obie strony marcowego zawieszenia broni i groziło powrotem do krwawych walk wewnętrznych. Władze w Ankarze będą najprawdopodobniej chciały uniknąć takiego scenariusza, licząc na kontynuację procesu pokojowego i ostateczne wycofanie się wszystkich (lub większości) bojowników PPK z terytorium Turcji.