Budynek rosyjskiej misji dyplomatycznej w Trypolisie został zaatakowany przez tłum protestujących, którzy chcieli wedrzeć się na teren placówki. Padły strzały. Nikt z personelu ambasady nie odniósł obrażeń.
W środę około 60 Libijczyków otoczyło budynek rosyjskiej ambasady w Trypolisie. Grupa wznosiła gniewne okrzyki, słychać było wystrzały z broni palnej. Tłumowi udało się zniszczyć bramę odgradzającą go od zabudowań misji dyplomatycznej, a także podpalić jeden z należących do Rosjan pojazdów.
Na miejscu zdarzenia szybko pojawiły się służby bezpieczeństwa, które oddzieliły protestujących od rosyjskiej placówki. Personel misji dyplomatycznej został ewakuowany. Żaden z jej członków nie odniósł obrażeń.
Co ciekawe, wczorajszy incydent nie został wywołany przez żadną z lokalnych milicji lub ugrupowań ekstremistycznych. Spontaniczne protesty spowodowała informacja o zabójstwie oficera wojsk lotniczych przez młodą 24-letnią Rosjankę. Kobieta miała wjechać na terytorium Libii jako dziennikarka. Motywem morderstwa miały być związki ofiary z libijskimi partyzantami z 2011 oraz udział w obaleniu rządzącego wówczas państwem Muammara Kaddafiego (Muamar Kaddafi został zabity, 2011-10-20).
Wczorajszy incydent, mimo szybkiego i sprawnego opanowania sytuacji przez służby bezpieczeństwa, potwierdza niski poziom zabezpieczenia budynków administracji publicznej oraz przedstawicielstw dyplomatyczno-konsularnych w Libii. W ciągu minionego półrocza nieznani sprawcy mieli zaatakować m.in. ambasady Francji (Zamach na francuską ambasadę w Libii, 2013-04-23), Włoch oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Najgłośniejszym przykładem tego typu incydentów były wydarzenia z września 2012, kiedy członkowie jednego z miejscowych ugrupowań ekstremistycznych zaatakowali budynek amerykańskiego konsulatu w Bengazi na północy kraju. W wyniku zdarzenia śmierć poniosły trzy osoby, w tym ambasador USA Chris Stevens (Antyamerykańskie protesty na Bliskim Wschodzie, 2012-09-13).
Atak na amerykański konsulat zbiegł się w czasie z masowymi antyamerykańskimi protestami, do jakich doszło w wielu państwach świata arabskiego, w tym m.in. w Egipcie, gdzie tłum demonstrantów próbował sforsować ogrodzenie ambasady w Kairze. Raport opublikowany po zabójstwie Stevensa zwrócił uwagę na spore uchybienia Departamentu Stanu w kwestii ochrony placówki (Raport na temat ataku w Bengazi, 2012-12-19).
Opisywane wydarzenia potwierdzają drastyczny spadek poziomu bezpieczeństwa w Libii oraz postępującą destabilizację wewnętrzną państwa. Kontrolowane przez władze centralne służby bezpieczeństwa, w tym policja i siły zbrojne, są zbyt słabo wyszkolone i uzbrojone, by móc skutecznie zwalczać liczne milicje oraz ugrupowania ekstremistyczne. Te z kolei, działając na fali wydarzeń z 2011, nie zamierzają złożyć broni i oddać władzy nad poszczególnymi częściami kraju (Niepokoje w Libii, 2012-11-02, Ucieczka więźniów w Bengazi, 2013-07-28).
Obraz dopełniają zewnętrzne ugrupowania islamistów oraz regularni przestępcy, którzy wykorzystują fakt braku kontroli nad południowymi granicami państwa. Aby położyć kres temu zjawisku państwa członkowskie NATO podjęły decyzję o uruchomieniu specjalnych programów szkoleniowych dla libijskich służb bezpieczeństwa, w tym przede wszystkim pograniczników (NATO będzie szkolić Libijczyków?, 2013-06-04, Brytyjczycy wyszkolą libijskich żołnierzy, 2013-07-09). Z kolei w przeszłości USA zobowiązały się do wyszkolenia i wyposażenia nowej formacji libijskich sił specjalnych (USA wyszkoli libijskich komandosów, 2012-10-17).
Poza samymi programami szkoleniowymi wiele państw, zwłaszcza te zaangażowane w operacje wojskowe przeciwko reżimowi Kaddafiego, oferuje Libijczykom sprzedaż wyposażenia wojskowego (200 HMMWV dla Libii, 2013-07-30, Libia chce kupić Chinooki, 2013-10-01. Co ciekawe, w proces dozbrajania libijskich sił zbrojnych angażują się także kraje, które zachowały wstrzemięźliwość wobec wydarzeń z 2011 (Libia się zbroi, 2013-06-26, Turecki okręt w Libii po raz pierwszy od 102 lat, 2013-06-20).