Minister spraw wewnętrznych rządu Ukrainy, który powstał po lutowym przewrocie, wezwał obywateli kraju do oddania niezarejestrowanej broni. Wezwanie dotyczy także rebeliantów.
Arsen Awakow, minister spraw wewnętrznych rządu Ukrainy, który powstał po lutowym przewrocie, wezwał obywateli kraju do niezwłocznego oddania niezarejestrowanej broni, amunicji i materiałów wybuchowych. Podobne wezwanie skierował do obywateli szef służb bezpieczeństwa Walentin Naliwjczenko. Wszystkim, którzy nie zastosują się do przepisów mają grozić ostre kary. Informacja pojawiła się w nocy na 16 marca na oficjalnej stronie rządu. – Funkcjonariusze MSW i SB Ukrainy mają niezwłocznie przystąpić do ujawnienia i odbierania bezprawnie posiadanej broni. Niezależnie od przynależności politycznej i uczestnictwa w społecznych formacjach porządkowych. Wszyscy, którzy nie będą przestrzegać prawa zostaną z całą bezwzględnością ukarani – głoszą przepisy. Służby odpowiadające za bezpieczeństwo publiczne chcą dzięki nim zatrzymać przemoc na ulicach i ochronić życie obywateli.
W nocy na 15 marca doszło na Ukrainie do kolejnych zajść z użyciem broni palnej. W Charkowie rebelianci z Prawego Sektora otworzyli ogień do prorosyjskich demonstrantów w Charkowie. Zginęły 2 osoby, a 5 innych zostało rannych i trafiło do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Decyzje władz spotkały się z krytyką radykalnych rebeliantów. Pełniący obowiązki ministra Awakow odpowiedział im na Facebooku. – Rewolucyjny chaos musi ustąpić porządkowi i dyscyplinie, nikt nie może bezprawnie używać broni. Najbardziej wojowniczy mogą służyć krajowi przyłączając się do Gwardii Narodowej – napisał. Broń ma zostać oddana do 21 marca, co jest warunkiem niekarania jej posiadaczy.
W lutowych zamieszkach w Kijowie, które doprowadziły upadku rządu Ukrainy i ucieczki jej prezydenta, Wiktora Janukowycza, zginęło ponad 90 osób, w większości demonstrantów. Według dostępnych danych, wśród ofiar było blisko 30 milicjantów. Wkrótce potem pojawił się zapis rozmowy ministra spraw zagranicznych Estonii Urmasa Paeta z Catherine Ashton, szefową dyplomacji UE, w której Paet, powołując się na znaną aktywistkę Majdanu, lekarkę Olgę Bohomolec, mówił o strzelaniu do milicjantów i protestujących przez te same osoby, które miałyby być wynajęte przez część liderów Majdanu. Estońskie MSZ potwierdziło autentyczność tej rozmowy, podsłuchanej prawdopodobnie przez rosyjskie służby specjalne.
W lutym tylko we Lwowie w ręce rebeliantów wpadło co najmniej 1200 sztuk broni z magazynów milicji i wojsk wewnętrznych. Według źródeł rosyjskich były wśród niej nawet przenośne zestawy przeciwlotnicze Igła.