Mimo szumnych zapowiedzi amerykańskich władz, program szkolenia umiarkowanych syryjskich opozycjonistów przynosi znikome rezultaty.
USA zapowiedziały na początku roku uruchomienie specjalnego programu szkoleniowego dla umiarkowanych rebeliantów w Syrii. Jego celem jest lepsze przygotowanie syryjskiej opozycji dla walki bojownikami z Ad-Daula al-Islamijja i innymi organizacjami islamistycznymi działającymi w tym państwie. Waszyngton zakładał, że rocznie kursy przechodzić będzie ok. 3-5 tys. Syryjczyków.
Ambitne plany prezydenckiej administracji przegrały jednak w starciu z rzeczywistością. Taki wniosek nasuwa się po wczorajszym wystąpieniu przed senacką komisją ds. sił zbrojnych Sekretarza Obrony USA, Ashtona Cartera. Jeden z najbliższych współpracowników Baracka Obamy poinformował opinię publiczną, że szkolenie wojskowe przeszło do tej pory zaledwie ... 60 osób. Liczba ta wywołała zdziwienie i duże poruszenie wśród senatorów. Co ciekawe, przedstawiciele Pentagonu informowali w czerwcu prasę, że kursy szkoleniowe rozpoczęło już ok. 200 Syryjczyków (Problemy ze szkoleniem rebeliantów, 2015-06-20).
Broniąc się przed krytyką członków komisji, której przewodzi John McCain, Republikanin i zajadły krytyk Obamy, Carter zaznaczył, że USA otrzymały i obecnie rozpatrują ok. 7 tys. zgłoszeń od kandydatów do przeszkolenia. Szef Departamentu Obrony przyznał też, że największe trudności w doborze kursantów sprawia długa i skomplikowana procedura ich sprawdzenia przez kontrwywiad, która jest jednak podstawowym warunkiem powodzenia przedsięwzięcia (Pierwsi rebelianci gotowi do szkolenia, 2015-03-28).
Program szkolenia syryjskich opozycjonistów ma trwać co najmniej 3 lata. USA przeznaczą na ten cel ok. 500 mln USD (ok. 2 mld zł). Szkolenia będą prowadzone w Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Katarze i Turcji (Porozumienie o szkoleniu Syryjczyków, 2015-02-23).