28 lipca wieczorem do kolejnego lotu treningowego z lotniska bazy w San Diego Miramar nad Pacyfikiem wystartował samolot McDD (Boeing) F/A-18C należący do US Marine Corps. Kierował się nad poligon na pustyni Mojave, odległy ok. 200 km na wschód od Los Angeles. Tam ok. 22:30 czasu lokalnego, niedaleko Twentynine Palms, samolot uderzył w ziemię. Wrak znaleziono w wąwozie niedaleko tzw. Gay Pass.
W katastrofie zginął pilot samolotu. Na razie, przed poinformowaniem rodziny, nie podano jego danych. Nie wiadomo też, co było przyczyną katastrofy. Według świadków, samolot przed użyciem uzbrojenia zaczął rozpadać się w powietrzu i płonął.
Samolot uczestniczył w standardowych ćwiczeniach Marines – Air Assault Course. Używa się w nich ostrych środków bojowych, w tym artylerii i moździerzy. Według źródeł w USMC, przed wejściem do akcji samolotu ogień przerwano.
Marine Corps Times informuje, że ostatnim okresie znacznie zmniejszyły się środki budżetowe na szkolenie pilotów USMC. Problemem są m.in. braki w dostawach części zamiennych i paliwa. W efekcie naloty pilotów USMC spadły do nieakceptowalnego poziomu. Portal podaje, że minimalny miesięczny nalot powinien wynosić 16,2 h. Tymczasem ubiegłego lata był blisko dwukrotnie niższy i wyniósł zaledwie 8,8 h.
Rozbity samolot to McDD (Boeing) F/A-18C. Należał do 3rd Marine Aircraft Wing z bazą w San Diego Miramar (AH-1 zderzył się z C-130, 2009-10-30).