Izraelski wicepremier, Haim Ramon oświadczył w poniedziałek, że celem rozpoczętej w sobotę akcji zbrojnej, nie jest tylko zniszczenie palestyńskich wyrzutni pocisków rakietowych i stanowisk moździerzy, ale obalenie rządu Hamasu.
Ehud Barak, izraelski minister obrony dodał, że jego kraj znalazł się w stanie otwartej wojny z Hamasem i jego poplecznikami. Po zmobilizowaniu 6500 rezerwistów, wzdłuż linii demarkacyjnej zgromadzono jednostki pancerne i piechoty zmechanizowanej. Przedstawiciele ministerstwa obrony zapowiadają, że możliwym będzie stworzenie strefy buforowej o głębokości 2-4 km, dla zapobieżenia ostrzałowi południowego Izraela.
Kontynuowane już trzeci dzień naloty, realizowane głównie przez myśliwsko-bombowe F-16 i śmigłowce uderzeniowe AH-64 Apache. Według świadków palestyńskich, te pierwsze wykorzystują m.in. bomby o masie 454 kg, zdolne do zniszczenia wielopiętrowych budynków mieszkalnych. Śmigłowce są natomiast - zresztą od kilku już lat - wykorzystywane do atakowania pojedynczych osób i punktowych celów, przy pomocy ppk (Izrael posiada łącznie 48 Apache wersji A i D).
O ile w pierwszym dniu celem ataków były przede wszystkim obiekty policji i zbrojnego ramienia Hamasu, w kolejnych dobach lista celów rozszerzyła się o budynki administracji i domy przywódców palestyńskich (zniszczono m.in. dom Mahera Zakuta, jednego z dowódców Brygad Al Kassam, zabijając 7 członków jego rodziny). Świadkowie donoszą jednak również o atakach na przypadkowe domy, meczety i nawet na uniwersytet.
Według miejscowej służby zdrowia w poniedziałkowe południe lista zabitych wzrosła do 355, a rannych do prawie 1500. Sytuacja tych ostatnich jest bardzo zła, placówkom służby zdrowia - zresztą już od miesięcy izraelskiej blokady - brakuje medykamentów. Nie wystarcza również łóżek szpitalnych. Czerwony Krzyż potwierdza, że zginęło 57 osób cywilnych, w tym wiele dzieci. Przedstawiciele organizacji zastrzegają jednak, że jest to lista niekompletna i liczba ofiar jest na pewno wyższa.
Ataki doprowadziły do pogorszenia i tak już dramatycznej sytuacji ludności. Izrael wprowadził bowiem, od czasu zdobycia w demokratycznych wyborach władzy przez Hamas, blokadę gospodarczą Strefy Gazy. Problemem są nawet oczyszczalnie ścieków, których ujścia zablokowano. Sytuację złagodziło w niewielkim stopniu wysłanie przez Egipt konwojów z pomocą humanitarną - lekami i żywnością. Dostawy, realizowano jedynie przez kilka godzin.
Wspólnota międzynarodowa ogranicza się do mało istotnych deklaracji. USA poparły Izrael, twierdząc, że akcja wojskowa jest samoobroną. Podobne stanowisko zajęły Niemcy, co powoduje, że zwołane w trybie pilnym posiedzenie przywódców UE prawdopodobnie nie zakończy się jednoznacznymi ustaleniami. Neutralne stanowiska - poza werbalnymi deklaracjami - zajmują również rządy państw arabskich, a nawet opozycyjne wobec Hamasu władze palestyńskie na Zachodnim Brzegu Jordanu.