Amerykańskie władze lotnicze wszczęły śledztwo w sprawie kierowania lotami przez dzieci kontrolerów lotów na nowojorskim John F. Kennedy International Airport.
W styczniu dwukrotnie dzieci kontrolerów połączyły się - pod nadzorem dorosłych - z załogami samolotów pasażerskich, lecących do i z JFK. Za pierwszym razem, 16 stycznia, był to chłopiec, który 5 razy łączył się z pilotami, za drugim razem - dzień później - dziewczynka.
Mimo, że połączenia nie doprowadziły do powstania żadnych zagrożeń dla ruchu - dzieci zostały do nich przygotowane i postępowały zgodnie z procedurami - przedstawiciele FAA, amerykańskich władz lotniczych, potraktowały te zdarzenia z dużą powagą.
Na wieżę skierowano kontrolera FAA, wszczęte zostało również śledztwo. Uznano bowiem, że incydenty nie tylko doprowadziły do złamania przepisów lotniczych, ale również stanowią zaprzeczenie zasad profesjonalizmu, co z kolei jest podstawą bezpieczeństwa ruchu lotniczego.
Surowość władz wynika również z faktu ujawnienia w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy wielu przykładów rażącego łamania przepisów lotniczych (zobacz: Czarne skrzynki do monitoringu). Część z nich doprowadziła do poważnych wypadków, po dwuletnim okresie względnego spokoju, kiedy nie zanotowano ani jednej ofiary śmiertelnej w lotnictwie pasażerskim.