W czasie ostatniego spotkania szefów agencji kosmicznych UE, Kanady, USA, Japonii i Rosji stwierdzono, że nie ma technicznych przeszkód, by wydłużyć okres działania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
ISS budowana jest od 1998, kiedy pierwszy człon stacji, rosyjska Zarja, została umieszczona na niskiej orbicie (średnio ok. 340 km nad powierzchnią Ziemi). Obecnie obiekt rozrósł się wielokrotnie - dzięki dołączaniu kolejnych segmentów i urządzeń - mając masę 344 t. Jego długość i szerokość przekracza wymiary boiska piłkarskiego. Kilku astronautów dysponuje w nich przestrzenią życiową, porównywalną kubaturą do mieszkania o powierzchni 130-140 m².
Kompletowanie stacji miało zakończyć się w 2003. Ogromne koszty i problemy techniczne spowodowały jednak, że termin ten przesunięto na 2011. Zaledwie 4 lata przed zakładanym terminem likwidacji ISS.
W ostatni czwartek szefowie agencji kosmicznych organizacji i krajów, zaangażowanych w projekt, spotkali się w Tokio. Na podstawie zdiagnozowanego uprzednio stanu technicznego poszczególnych modułów, stwierdzili, że nie ma technicznych przeszkód wydłużenia ich działania do 2020. Ujawniono również, że trwają obecnie badania certyfikacyjne, które powinny pozwolić przesunąć czas opuszczenia i likwidacji ISS nawet na 2028.
Podstawowym problemem okazują się środki finansowe na utrzymanie stacji. Paradoksalnie największą niewiadomą w tej kwestii była sytuacja USA. Waszyngton zagwarantował jednak pieniądze na finansowanie własnego wkładu do 2020, stąd pierwsza w przedstawionych dat. Druga będzie możliwa wtedy, jeżeli członkowie programu ustalą w czasie negocjacji szczegóły kolejnych preliminarzy. Według szacunków ESA, Europejskiej Agencji Kosmicznej, całkowity koszt budowy modułów i utrzymania ISS do 2028 zamknie się kwotą 100 mld USD.