31 maja w pobliżu lotniska de Melun-Villaroche we Francji rozbił się zabytkowy bombowiec B-25J. Samolot został poważnie uszkodzony. Pilotom nic się nie stało.
Do wypadku doszło zaraz po starcie z de Melun-Villaroche. W czasie wznoszenia zapalił się prawy silnik. Znajdującym się na pokładzie dwóm pilotom udało się odciąć dopływ paliwa do uszkodzonego silnika i przepompować benzynę z najbliżej położonego zbiornika. Dzięki temu mogli awaryjnie lądować bez dużego ryzyka wybuchu.
Ze względu na niewystarczający zapas mocy, piloci nie zdecydowali się na powrót na lotnisko. Wylądowali bez podwozia na polu, zrywając w czasie przyziemienia kilka lokalnych linii energetycznych. Udało im się o własnych siłach opuścić kabinę. Przybyłe natychmiast na miejsce służby ratunkowe ugasiły pożar.
Samolot odniósł poważne uszkodzenia, do tej pory jednak nie wiadomo, czy nadaje się do remontu. Przyczyny wypadku nie są znane. Wiadomo jedynie, że przed lotem wymieniano śmigło prawego silnika.