Samolot zasilany panelami słonecznymi, Solar Impulse, który 24 maja rozpoczął lot ze Szwajcarii do Maroka, nadal znajduje się w Hiszpanii, oczekując na poprawę pogody.
Pierwszy międzykontynentalny lot szwajcarskiego Solar Impulse nadal nie może się zakończyć. Samolot wystartował 24 maja rano ze Szwajcarii, przeleciał nad Pirenejami i wylądował po kilkunastu godzinach lotu w Madrycie, gdzie miał pozostać na krótki okres, dla dokonania przeglądu i wymiany pilotów. André Borschberga miał zastąpić Bertrand Piccard (to obecnie jedyni piloci przygotowani do latania eksperymentalnym samolotem). Celem był przylot do Rabatu w Maroku w czasie otwarcia największej na świecie elektrowni słonecznej (zobacz: Międzykontynentalny Solar Impulse).
Niestety, plany te pokrzyżowała pogoda, a dokładnie zbyt silny wiatr znad Sahary. Pamiętać bowiem należy, że Solar Impulse osiągnął na trasie Payerne-Madryt średnią prędkość 89 km/h, a jego konstrukcja nie może być - z racji ogromnych wymiarów i minimalnej masy - odporna na porywy silnego wiatru.
Według oświadczenia organizatorów przelotu, aktualne prognozy pogody wykluczają możliwość dokończenia 2500-kilometrowej trasy przed najbliższym poniedziałkiem.