Indyjska Kingfisher Airlines zawiesiła na trzy dni loty, ze względu na skutki strajku mechaników. Nie otrzymują oni wynagrodzenia od marca, a spółka zabiega o kredyty na finansowanie bieżącej działalności.
Założona w 2003 Kingfisher Airlines bardzo szybko zdobyła pozycje wicelidera indyjskiego runku przewozów lotniczych. Opierając swoją flotę na samolotach Airbusa intensywnie zwiększała liczbę połączeń na liniach krajowych i międzynarodowych. Mimo, że jest niskokosztowa, to tylko w odniesieniu do cen biletów – zarząd nie potrafił w dostatecznym stopniu ograniczyć wydatków własnych.
Z tych powodów linia stale przynosiła straty. Były one stosunkowo niewielkie w okresie rozwoju ruchu lotniczego, jednak w czasie kryzysu stały się nie do zaakceptowania. Tylko w 2008 wyniosły one ok. 300 mln USD, czyli niemal 20% ówczesnych obrotów. Z tych powodów przewoźnik nie był w stanie utrzymać pełnej floty, ok. 65 samolotów, ani zapewnić standardowego finansowania bieżących operacji (Kłopoty Kingfisher Airlines, 2012-02-22).
By pokryć długi, linia musiała sprzedać większość z posiadanych samolotów. Obecnie jest ich już tylko 13, które obsługują wyłącznie linie krajowe. Jednocześnie trwają poszukiwania źródeł finansowania bieżącej działalności.
W takiej sytuacji doszło do strajku mechaników, którzy domagają się wypłat zaległych pensji – ostatnie otrzymali w marcu br. Wsparła ich niewielka część pilotów i innych pracowników. To z kolei doprowadziło do utraty możliwości obsługi lotów. Przerwę zaplanowano na 3 dni. Część miejscowych analityków obawia się jednak, że Kingfisher Airlines może nie przetrwać strajku i zostać zmuszona do ogłoszenia upadłości. Nie chodzi przy tym o straty finansowe, ale problemy z uzyskaniem kredytów.