W katastrofie zabytkowego samolotu DH84 Dragon w Australii zginęło 6 osób, w tym jego właściciel. Wrak znaleziono po 2 dniach poszukiwań.
Czerwony DH-84 wracał 1 października z pokazów lotniczych Monto Fly-in, gdzie wykonywał loty pasażerskie. Jego właściciel, 68-letni Des Porter z Tingalpa zdobywał w ten sposób środki na utrzymanie samolotu. Leciał do Caboolture Airport, na północ od Brisbane, gdzie miał wylądować ok. 14:15. Lot odbywał się w złych warunkach atmosferycznych. Łączność z pilotem została utracona ok. 14:00.
W poszukiwaniach zaginionego Dragona brały udział 2 samoloty i 17 śmigłowców, głównie prywatnych. Dziś po południu czasu lokalnego załoga jednego z nich znalazła szczątki samolotu w buszu, 14 km na północny zachód od Borumba Dam. Nikt nie przeżył katastrofy.
Pilotem samolotu był Des Porter. W katastrofie zginęła także jego żona Kath, oraz znajomi – John i Carol Dawson (oboje 63-letni) z Tingalpa, a także 75-letni Les i 61-letnia Janice D'evlin z Manly West.
Dwupłatowy de Havilland DH84 nr rej. VH-UXG, nr ser. 6077, który uległ katastrofie, latał w latach 1930. w Royal Flying Doctor Service. Oblatano go w 1934. Był jednym z czterech tego typu samolotów, które dotąd latały. Des Porter odbudowywał go od lat 1990. Restaurację zakończył w 2002. Samolot nie był wyposażony w przyrządy umożliwiające bezpieczne loty przy braku widoczności ziemi.