Zamknij

Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Lech Klaude

Ostatnio pisałem, iż za oknami panuje jesienna aura, zbliża się zima i jest to znakomita pora, aby zająć się różnymi pracami przy własnej broni. Nic z tego nadal nie straciło na aktualności, poza tym, że zamiast prawdziwej zimy jeszcze teraz, w połowie stycznia, mamy dodatnie temperatury, wiatry i przelotne deszcze. Pogoda paskudna i zachęcająca raczej do dalszej pracy przy broni niż wałęsania się ze strzelbą po strzelnicach, zdarzają się i tak piękne dni, że warto.

Zakupiony przypadkiem za grosze pas ładownic /Zdjęcie: Lech Klaude

Młodego - stażem, niekoniecznie wiekiem - strzelca nękają dodatkowe wydatki, których nie przewidywał kupując broń. Tak na wszelki wypadek, powtórzę dla jasności, że pod słowem broń w moich opowiastkach rozumiem generalnie broń czarnoprochową (konstrukcje wykonane przed rokiem 1850 i ich repliki), spełniającą warunki Ustawy o broni i amunicji, a zatem zaliczaną do kategorii nie wymagającej zezwolenia. Piękne to wytwory sztuki rąk ludzkich i równie piękne powinny być akcesoria służące do ich obsługi. I to nie tylko te ściśle związane z samą bronią jako taką, ale również służące do jej przenoszenia, przechowywania, czy przydatne podczas rywalizowania na strzelnicy.

Pokrowce, kabury, pasy, pobojczyki, prochownice czy ładownice swoje kosztują - łatwo kupując ich profesjonalne sklepowe egzemplarze wydać więcej niż na samą broń. Warto jednak pamiętać, iż wiele tych rzeczy możemy wykonać sami i mogą one być nawet ładniejsze czy bardziej dopracowane, niż zakupione w sklepie. Na pewno będą bardziej oryginalne.

Akcesoria

Ciekawy jest fakt iż o ile miecz, szabla czy inny rapier praktycznie od zawsze miały swoją pochwę, o tyle broń palna zazwyczaj takowego ochraniacza nie posiadała. Sytuacja zaczęła się zmieniać jakoś tak od połowy XIX wieku. Może z małym wyjątkiem - najwcześniej, jako pierwsze pojawiły się olstra wożone przy siodle, w których spoczywała para pistoletów. Trudno stwierdzić, kiedy dokładnie zaistniały, czy dopiero w XVII lub XVIII wieku czy też może wcześniej, ale sądzę, że już na pewno chroniły pistolety z zapłonem skałkowym, a nawet poprzedzające je pistolety lontowe. Trzeba pamiętać, że taka broń nie była tania, a co za tym idzie i olstra do nich wykonywano bardzo starannie, często bogato je zdobiąc. Bywały wykładane drogimi materiałami, zdobione złotem, srebrem i cennymi klejnotami. Czasami były to prawdziwe dzieła sztuki, choć czasem stanowiły mistrzostwo kiczu (choć w kiczu mało kto jest w stanie przeskoczyć amerykańskie czy meksykańskie dzieła sztuki kaburowej, szczególnie te przeznaczone dla turystów).

Broń przeznaczona dla jeźdźców była duża i ciężka, zatem najwygodniejszym miejscem jej przechowywania i przewożenia były doczepione do siodła olstra. Piechota, a dokładniej jej oficerowie, nosili chyba gołą broń palną zatkniętą za pasem, szeregowcy swoją długą broń na ramieniu lub na pasie nośnym.

Na starych obrazach i rycinach najczęściej obserwujemy wiodącego do ataku oficera z pistoletem w garści, ale niestety nie widać, aby posiadał jakąś kaburę. Tak było w Europie, natomiast Ameryka szybko przeszła od noszenia broni krótkiej za pasem do wygodnych kabur u pasa. Często noszono również dodatkową broń krótka za pazuchą, w specjalnej kieszonce kurtki mundurowej, w cholewie buta, w kieszeni surduta, schowaną w kaburze portfelowej, w damskich mufkach czy torebkach podróżnych. Angielscy rowerzyści miewali krótką broń ukrytą w wyjmowanej rączce do rowerowej kierownicy.

Wróćmy jednak do typowych ówczesnych kabur - można wyszczególnić trzy lub cztery wyraźnie różniące się od siebie odmiany.

Cywilna kabura dla rewolweru /Zdjęcie: Lech Klaude

(ciąg dalszy w numerze)


Broń i Amunicja - 01/2007
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.