Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło

Z dowódcą Marynarki Wojennej RP, wiceadmirałem Andrzejem KARWETĄ rozmawia Wojciech ŁUCZAK

-Jaką flotę objął Pan pod swoją komendę? Jaki jest stan otwarcia? Wszyscy zdają sobie sprawę, że nie będzie Pan miał łatwego zadania, bo marynarka jest stara, a wiele okrętów musi już wkrótce zakończyć swój żywot...

- Od 6 miesięcy, od chwili, kiedy objąłem obowiązki dowódcy Marynarki Wojennej RP nie zmieniła się lista jednostek floty. Zacznijmy jednak od pozytywnego akcentu. Okręty projektu 660, czyli rakietowe typu Orkan otrzymują wreszcie po wielu latach starań swój podstawowy oręż - pociski przeciwokrętowe. Nie jest to naturalnie moja zasługa. Należy to włączyć do bilansu dokonań mojego poprzednika, bo to on rozpoczął procedurę.

Trzy przebudowane okręty rakietowe projektu 660 otrzymują główny oręż w postaci pocisków RBS 15 Mk III w samą porę, aby zastąpić w roli pięści uderzeniowej naszej floty odsyłane na emeryturę do końca 2008 poradzieckie jednostki typu Tarantula / Zdjęcie: Przemysław Gurgurewicz

Kontynuujemy ten kurs, uważając, że robimy mały krok we właściwym kierunku. Przecież 660-tki całymi latami chodziły po morzu bez zasadniczego uzbrojenia. To bardzo ważne, że Orkan, Piorun i Grom wzmocnią w ten sposób potencjał floty w momencie, kiedy inne okręty rakietowe floty należy skreślić z ewidencji.

- ...ma Pan na myśli radzieckiej konstrukcji jednostki typu Tarantula, które według wszelkich przesłanek muszą skończyć swoją karierę w tym roku?

- Prawdopodobnie do końca 2008 ostatnie Tarantule skreślimy ze stanu floty i w takich okolicznościach wzmocnienie potencjału bojowego 660-tek doskonale wpisuje się w sytuację.

Nie będę ukrywał, że okręty naszej floty nie są najnowsze...

- ...od 20 lat do linii nie wprowadzono żadnej nowej jednostki...

- ...wprowadzono, bo 660-tki znalazły się pod biało-czerwoną banderą w latach 1992-1995, ale powstały jednak nie na nowych kadłubach, a na tych zbudowanych jeszcze w dawnej NRD. Trafniej byłoby stwierdzić, że nie wcielono żadnej nowej jednostki zbudowanej od podstaw w polskiej stoczni z myślą o Marynarce Wojennej RP. A to martwi. Okręty nasze mają więc swoje lata. Rozsądek zaś nakazuje, aby były odnawiane albo modernizowane. Do starszych okrętów należą nasze dwie fregaty rakietowe typu Perry, które mają 30 lat. Także wszystkie okręty podwodne czasy młodości mają już dawno za sobą...

Postępu prac przy budowie pierwszej prototypowej korwety projektu 621 Gawron są aż nadto widoczne gołym okiem. Dziobnica wykonana w technologii stealth z widocznymi pod jej dnem miejscami na montaż podpór głównych wałów napędowych. Trwają prace przy wyposażaniu pokładu lotniczego / Zdjęcie: Wojciech Łuczak

- ...ocenia się, że amerykańskie fregaty typu Perry powinny zakończyć karierę w 2017...

- ... niekoniecznie. Wszystko zależy bowiem od zakresu decyzji politycznych i ekonomicznych determinujących zasięg i kształt modernizacji floty. Istotnie fregaty pochodzą z lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Dysponujemy jednak bardzo precyzyjnymi informacjami o stanie ich kadłubów. To właśnie kadłuby fregat rokują jakieś szanse na dalszą ich służbę. Oczywiście jedynie wtedy, kiedy podda się te okręty wszechstronnej modernizacji. Należałoby bowiem wymienić całkowicie systemy uzbrojenia, kierowania walką, dowodzenia i zarządzania okrętami. Jeśliby się tak stało, fregaty Pułaski i Kościuszko miałyby przedłużone życie nawet do 2025. Nie ma wątpliwości, że obecne systemy fregat nie prezentują już najnowszej myśli technicznej.

- Nie lepiej przyjąć otwarcie i jasno, że amerykańskie fregaty należy po prostu skreślić w najbliższym czasie z listy floty, bo ciągnięcie tego dalej w nieskończoność jest nieekonomiczne, a pieniądze przeznaczyć na nowe jednostki - wielozadaniowe korwety projektu 621 Gawron?

- Taki wariant rozwoju sytuacji należy naturalnie poważnie rozważać, ale tylko wtedy, kiedy uzyska wsparcie i zostanie przyjęty proponowany Narodowy Program Morski lub też Narodowy Program Odbudowy Floty. Jeśli zostanie on zaaprobowany przez najwyższe kręgi polityczne i decyzyjne państwa, umożliwi to rezygnację z dalszej eksploatacji fregat. Natomiast, jeśli taki program nie powstanie, Marynarka Wojenna RP znajdzie się w trudnej sytuacji.

Ostatnie rufowe bloki kadłuba zostaną zespawane dopiero kiedy w październiku 2008 dotrze i zostanie zamontowany zespół napędowy z turbiną wysokich prędkości w kapsule na czele. Jesienią 2008 zobaczymy więc już kompletny 95-metrowy kadłub Gawrona, który teraz podzielony jest na 10 wyposażanych od wewnątrz segmentów. Wodowanie techniczne przewidywane jest na czerwiec 2009 / Zdjęcie: Wojciech Łuczak

Obecnie nasze fregaty typu OH Perry reprezentują Marynarkę Wojenną w działaniach stałych sojuszniczych zespołów morskich NATO. Obok okrętów podwodnych i niszczycieli min tylko fregaty nadają się do takich misji i dodam, że wypełniają je z sukcesami. Są bardzo intensywnie eksploatowane w ćwiczeniach i operacjach międzynarodowych oraz krajowych. Należy przy tym pamiętać, że pod biało-czerwoną banderą przepłynęły już ponad 130 tysięcy mil morskich (ok. 6 długości Równika), a wyszkoliło się na nich ponad pół tysiąca marynarzy.

- Powiedzmy otwarcie, że gra toczy się o pieniądze na budowę serii korwet wielozadaniowych, bo jeden jedyny prototypowy okręt typu 621 Gawron będzie bardzo drogi i nie zmieni dramatycznej sytuacji floty...

- Jasno i wyraźnie - jeśli uzyskamy fundusze na budowę serii korwet, jestem za rezygnacją z amerykańskich fregat. Pozwolę sobie jednak otwarcie zauważyć, że ich modernizacja byłaby posunięciem tańszym, choć doraźnym. Ale to byłoby wyjście awaryjne. Budowa serii korwet zapewniłaby nowoczesny sprzęt na co najmniej 30 lat. Jeśli zbudujemy serię co najmniej trzech Gawronów, bo jest to liczba racjonalna z operacyjnego punktu widzenia, to zaspokoimy potrzeby do 2040, a może i dalej. Oczywiście każdy dowódca pragnąłby mieć 6, a może nawet i 10 korwet wielozadaniowych - jak to wnioskowali moi poprzednicy - jednak 3 jednostki to absolutne minimum, w myśl starej morskiej formuły, którą nie ja wymyśliłem, że jeden okręt pływa bojowo, drugi prowadzi szkolenie, a trzeci przebywa w stoczni w ramach koniecznych przeglądów technicznych.

- Przejdźmy do innego programu - budowy nowych niszczycieli min Kormoran II. Procedura wyboru technologii kadłubów tych jednostek miała ruszyć już na początku 2008, ale Pan wszystko wstrzymał, doprowadzając do rewizji założeń techniczno-taktycznych...

- Nowe założenia techniczno-taktyczne Kormorana II są opracowane i zostały one przesłane do Departamentu Polityki Zbrojeniowej i Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON. Nie ukrywam, że spędziłem prawie 20 lat na okrętach obrony przeciwminowej. W NATO pracowałem w Zarządzie Broni Podwodnej. Mam więc doświadczenia i praktykę w prowadzeniu działań przeciwminowych. Uważałem, że projekt polskiego niszczyciela min Kormoran, stworzony i przyjęty jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku wymagał odkurzenia i odświeżenia. Teraz wszystko w rękach właściwych departamentów resortu obrony...

Dziobnica Gawrona nabiera już kształów. Rozwiązania techniczne dziobowej części okrętu technologii MEKO A-100 skazują nas na zakup sonaru podkilowego, dennego konstrukcji tylko jednego wytwórcy - STN Atlas Elektronik / Zdjęcie: Wojciech Łuczak

- O ile wiem, program wyboru typu kadłuba Kormorana II ma teraz ruszyć w połowie 2008, czyli już teraz...

- Sprawa dotyczy wyboru budulca kadłuba - stal małomagnetyczna albo tworzywo sztuczne. Był także jeszcze trzeci wariant - starszy - kadłub okrętu z konwencjonalnej stali przy założeniu, że nowy niszczyciel min będzie jedynie platformą przenoszenia bezzałogowych pojazdów i nigdy nie będzie wchodził na niebezpieczne akweny. Pozostaliśmy jednak przy dwóch opcjach kadłubowych - stal małomagnetyczna albo tworzywa sztuczne. Decyzję determinować będą oczywiście dostępne środki i rodzaje misji przyszłego okrętu. Mój punkt widzenia jest następujący - taki okręt powinniśmy wybudować w kraju, dając ludziom pracę i odprowadzając podatki do budżetu. Jednocześnie przy wykorzystaniu programu Kormoran II nastąpiłby wzrost poziomu zaawansowania technologicznego. Przecież okręt to system systemów. Jestem przekonany, że możemy wybudować w Polsce, w naszych warunkach nowoczesny niszczyciel min.

- Ile Kormoranów II będzie pan potrzebował?

- Im więcej da się zbudować tym lepiej, ale co najmniej 3 jednostki. Moim marzeniem jest jednak mieć do dyspozycji cały dywizjon. W składzie floty jest bowiem miejsce na pełny dywizjon nowoczesnych niszczycieli min, czyli 6 okrętów. Jednocześnie w służbie pozostanie dywizjon typowych trałowców, tych, które już mamy, czyli projektu 207. Efektywnie wykonają one swoje zadania na takich akwenach jak Zatoka Gdańska, czy Zatoka Pomorska. Natomiast niszczyciele min potrzebujemy na obszary z dala od brzegu, czy do sojuszniczych zespołów przeciwminowych.

Trałowiec bazowy projektu 207 M ORP Wigry (644) z kadłubem z kompozytu poliestrowo-szklanego. Ideałem byłoby zachować w pełnej gotowości operacyjnej pełny dywizjon tych jednostek, obecnie poddawanych okresowym remontom w Stoczni Marynarki Wojennej / Zdjęcie: Wojciech Łuczak

- Ponorweskie okręty podwodne typu Kobben skończą swój żywot operacyjny około 2015. Co dalej?

- Wcale nie jest powiedziane, że definitywnie po 2015 Kobbeny muszą zostać skreślone. Co prawda 40 lat służby to dla okrętu podwodnego bardzo dużo. Na bieżąco śledzimy więc ich stan techniczny. Według mnie, można je utrzymać w linii dopóty, dopóki będą one bezpieczne w procesie szkolenia załóg. Bardzo łatwo przecież stracić zdolność pływania podwodnego, a odbudować - niezmiernie trudno. A nikt nie wyobraża sobie, żebyśmy się tej zdolności sami pozbawili.

Jeśli by się okazało w okolicach 2015, może trochę później, po wszechstronnej ocenie stanu technicznego Kobbenów, że należy je wycofać - to trzeba sobie zdać sprawę, że od momentu podpisania kontraktu na nowy okręt podwodny (zresztą podobnie jak na okręt nawodny) do momentu jego dostarczenia mija co najmniej 60 miesięcy. Taka jest żelazna formuła rynku okrętów. Nie stoją one na półce i nie czekają na nabywców, jak samochody w salonach. A w tym przypadku sprawa jest raczej jasna - nasze stocznie nie budowały i nie zbudują nowoczesnego okrętu podwodnego. W grę wchodzą więc wyłącznie opcje zagraniczne. Skoro wiemy kiedy należy odesłać na emeryturę nasze Kobbeny i mamy świadomość koniecznego okresu oczekiwania na dostawę, łatwo wyliczyć kiedy powinniśmy podjąć decyzję. Osobiście będę bronił stanowczo poglądu, że powinniśmy zachować zdolność prowadzenia operacji podwodnych naszej floty z wielu powodów.

O losie naszych dwóch fregat rakietowych amerykańskiego typu Perry zadecydują warszawscy politycy asygnując lub też nie odpowiednie kwoty na dalsze korwety wielozadaniowe Gawron / Zdjęcie: Wojciech Łuczak

- Polsce potrzebne są także wielozadaniowe okręty wsparcia operacji sił zbrojnych - WOWOSZ, które działałyby dla wszystkich formacji, ale obsługiwałaby je, jak w większości nowoczesnych armii świata - Marynarka Wojenna. Pojawiły się już projekty, ba plan budowy dwóch takich jednostek wpisano już do jednego z kolejnych programów modernizacyjnych. Teraz jednak jakoś o tym zapomniano...

- Jednym z celów sił zbrojnych jest zapewnienie możliwości strategicznego transportu wojsk drogą lotniczą i morską. WOWOSZ-e mogłyby się wpisać w realizację tego celu. Uważam, że byłyby to okręty dla całości sił zbrojnych, a nie jak niektórzy sadzą - dla marynarki. Skoro tak, to siły zbrojne w całości powinny zadecydować jakie to mają być okręty i jak je sfinansować. My chętnie je przyjmiemy i podejmiemy się ich obsługi. Z punktu widzenia Marynarki Wojennej RP muszę jednak powiedzieć, że dla floty priorytetowe są obecnie jednostki bojowe, a nie logistyczne.

- A jak wygląda proces wyboru systemów brzegowej baterii rakiet przeciwokrętowych?

- Zgodnie z planem modernizacji sił zbrojnych 2007-2012, ten temat jest realizowany. Są na to zarezerwowane odpowiednie fundusze. Czekamy już na ten sprzęt. Więcej powiedzieć nie mogę.

- Jaką ma pan wizję rozwoju i modernizacji lotnictwa morskiego?

- Uważam, że należałoby wzbogacić o nowe statki powietrzne tę część lotnictwa morskiego, która odpowiada za poszukiwania rozbitków i ratownictwo, czyli SAR oraz komponent do zwalczania okrętów podwodnych. Mamy 524 km polskiej strefy brzegowej. Biorąc to jedynie pod uwagę jestem przekonany, że lotnictwo morskie musi otrzymać nowoczesne średnie śmigłowce ratownicze, takie jak obecne Anakondy, które nota bene dobrze nam służą. Ale przede wszystkim chodzi o większe śmigłowce ratownicze, takie jak obecne Mi-14PS. Tak dużych, aby w niezwykle trudnych warunkach pogodowych można było na przykład podjąć większą liczbę rozbitków. Tak, jak to miało miejsce w 2007, kiedy załoga Mi-14PS została skierowana do ewakuacji w dramatycznych okolicznościach marynarzy z norweskiego statku Ocean Caroline.

Mi-14 nie są nowe i uważam, że należy je zastąpić innymi maszynami. Mam nadzieję, że w ramach dużego programu śmigłowcowego dla całości sił zbrojnych uda się nam pozyskać ok. 10 nowych śmigłowców różnych typów.

- Jesteście przygotowani do pełnej profesjonalizacji?

- Etat Marynarki Wojennej RP jest jasno określony - 12500 osób. Jeśli na skutek profesjonalizacji ta liczba się nie zmieni, to nas ona satysfakcjonuje. Flota legitymuje się obecnie jednym z najwyższych w siłach zbrojnych uzawodowieniem - sięgającym 70%. My się więc nie boimy profesjonalizacji. Większość jednostek, np. dywizjon okrętów podwodnych, okrętów rakietowych czy ZOP, a także niszczyciele min dysponują całkowicie zawodowymi załogami, bo inaczej być nie może. Natomiast w oddziałach brzegowych, zabezpieczenia, saperów, chemików służą nadal poborowi. Mogę powiedzieć, że jedynie w 12. Dywizjonie Trałowców mamy jeszcze marynarzy z poboru. Robimy wszystko, aby szczególnie na Wybrzeżu, poprzez spotkania z młodzieżą w szkołach, czy dyżury w punktach informacyjnych, tak jak to się dzieje w innych państwach europejskich, propagować służbę zawodową w Marynarce Wojennej RP.

Tak wedle wszelkiego prawdopodobieństwa wyglądać może przyszły polski nowoczesny niszczyciel min Kormoran II / Rysunek: CTM

- Narodowy Program Morski - program rekonstrukcji floty jest pierwszym od wielu lat pomysłem, który zyskał szczególną formę w postaci memoriału-apelu Komisji Obrony Sejmu RP do rządzących o jego sfinansowanie z budżetu państwa, a nie MON...

- To wyśmienita inicjatywa. Nic do tego nie powinienem dodawać.

- Dziękuję za rozmowę.


RAPORT-wto - 06/2008
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.