Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Robert Traczyk

Jesienią 2005 właściciel przedsiębiorstwa Hero Collection z Poznania Krzysztof Kłoskowski zaproponował mi budowę repliki samolotu Albatros D-II z 1916 dla niemieckiego odbiorcy, który chce nakręcić film o słynnym pilocie I w. św. - baronie Manfredzie von Richthofenie. Hero Collection słynie z szycia oraz wypożyczania mundurów historycznych i uzbrojenia dla celów filmowych. Już wcześniej zrealizowałem dla nich budowę modelu Fokkera Dr -I w skali 1:8 właśnie tego sławnego pilota. Manfred von Richthofen latał na początku swojej kariery myśliwskiej na Albatrosie D-II, a samolot ten nie zachował się nigdzie w muzeum, nie spotkałem też informacji o zbudowanej replice w skali 1:1.

Wybrałem ten typ samolotu, choć trochę przeraziły mnie wymiary - 8,5m rozpiętość płatów i 7,4m długość kadłuba. W domu, bądź w modelarni zbudować (jak inne moje modele) tak wielkiej konstrukcji nie mogłem. Potrzebna była hala o powierzchni około 100 m2. Dzięki pomocy kolegi udało się wynająć w Poznaniu część hali przy ul. Warszawskiej. Przeszukałem moje zbiory dokumentacji lotniczej i Internet, aby dowiedzieć się jak najwięcej o szczegółach konstrukcji tego samolotu. W czasopiśmie Scale znalazłem opis modelu Albatrosa w skali 1:4 wraz z propozycją zakupu planów w Wielkiej Brytanii. Krzysztof Kłoskowski szybko te plany dla mnie sprowadził. Teraz trzeba je było tylko dostosować do rozmiarów papieru stosowanego w wydrukach wielkoformatowych, które powiększają maksymalnie 400%. Dzięki kolegom modelarzom, którzy prowadzą działalność poligraficzną nie było żadnych problemów z powiększeniem planów do naturalnej wielkości samolotu. Gotowe fragmenty rysunków położyłem na płytkach w wynajętej hali, posklejałem je taśmą i przykryłem przezroczystą folią, żeby nie uległy zniszczeniu. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem kadłub z podwoziem i statecznikami oraz baldachimem górnego płata w wymiarach 1:1 - wyglądało to imponująco.

Zakładałem, że konstrukcję kadłuba rozwiążę w oparciu o drewnianą kratownicę, budując ją jak typowy model. Hero Collection dało mi do pomocy dobrego fachowca stolarza, który - mimo, że ani o modelach, ani o konstrukcjach lotniczych nie miał żadnego pojęcia - był bardzo pomocny, gdyż samemu nie byłbym w stanie montować tak dużych elementów tworzących tę replikę. Korzystając z planów zbudowaliśmy dwie kratownice boków kadłuba, a następnie połączyliśmy je rozpórkami. Powstała bryła przestrzenna. Całość wyglądała trochę śmiesznie i co niektórzy podejrzewali nas o budowę... dużego kajaka lub jakiejś łodzi rybackiej.

Następnie wykrawaliśmy z płyty sklejkowej (wyrzynarką) wręgi kadłuba, które kleiliśmy i przykręcaliśmy wkrętami do kratownicy. Tu bardzo pomocne było moje wcześniejsze doświadczenie modelarskie. Gdy kratownica kadłuba była już gotowa właściciel firmy zamawiającej poinformował mnie, że strona niemiecka zażyczyła sobie możliwość podwieszenia Albatrosa (wraz aktorem) na stalowych na linach pod dźwigiem budowlanym oraz wyniesienie hydraulicznym wysięgnikiem mocowanym do spodu kadłuba za podwoziem. Ponadto dowiedziałem się, że replika musi mieć śmigło napędzane silnikiem i wzmocnioną metalem ramę. Wszystkie te wymagania zniweczyły moje dotychczasowe plany konstrukcji całkowicie drewnianej. I tym razem Hero Collection oddelegowała dobrego spawacza, który w moją drewnianą kratownicę wspawał dodatkową ramę ze stalowych kątowników. W tym momencie musiałem zrezygnować ze stuprocentowej makietowości na rzecz wytrzymałości konstrukcji - stalowe kątowniki miały łączyć baldachim górnych skrzydeł z kadłubem i podwoziem, żeby była możliwość wkręcenia specjalnych oczek-zaczepów w pięciu punktach i zawiesić Albatrosa pod dźwigiem pod różnymi kątami lub przykręcić podnośnik do przyspawanych czterech gniazd za podwoziem.

Podwozie wykonane z pompowanymi kołami i autentycznie amortyzowaną sznurem gumowym płozą ogonową pozwala przemieszczać go po lotnisku bądź holować na linie, imitując start prawdziwego samolotu. Do napędu śmigła wybrałem 4,5-konny czterosuwowy silnik z manetką obrotów umieszczoną w kabinie pilota, zamocowany do ramy przez podkładki gumowe. Po jego montażu wraz z instalacją paliwową przyszła kolej na poszycie kadłuba. Zastosowałem najcieńszą sklejkę wodoodporną produkowaną w kraju (o grubości 4 mm). O ile z odwzorowaniem płaskich bokówi kadłuba nie było specjalnych problemów, to wyginane na mokro grzbiet i spód wymagały sporej ekwilibrystyki. Gdy wreszcie udało się pokonać trudności montażowe pokrycia kadłuba przyszła pora na zrobienie elementów sterowania wraz z linkami napędu sterów i fotela pilota.

Przed ostatecznym zamknięciem cały kadłub został wewnątrz zabezpieczony wodoodporną lakierobejcą, taką samą jak na zewnątrz.

Do kadłuba wstawiłem wykonaną oddzielnie makietę silnika Mercedes 180 KM, której cylindry zostały zrobione z odpowiednio wybranych... pięciolitrowych butelek od wody mineralnej, wypełnione pianką PCV (stosowaną do montażu okien). Reszta to odpowiednio dobrane kształtki i rury PCV, trochę drewna, sprężyn od zaworów samochodowych , zużytych świec zapłonowych, przewodów, itp. Całość odpowiednio pomalowana dała całkiem niezły efekt. Oczywiście z bliska widać, że to nie jest prawdziwy silnik, ale...

Przód i góra kadłuba przed kabiną pilota zostały pokryte, jak w oryginale - blachą (aluminium 0,5 mm). Śmigło wykonał na

zamówienie specjalista z Limanowej według przesłanych rysunków oryginalnego śmigła Axial. Kołpak z laminatu poliestrowego powstał na formie zewnętrznej, którą była piłka gumowa odpowiedniej średnicy.

Mając na uwadze obniżenie kosztów całego przedsięwzięcia, kadłub w tym stanie został wywieziony z hali na lawecie samochodowej do pomieszczeń Hero Collection. W lokalu oddanym nam do dyspozycji usytuowaliśmy specjalny stół do montażu skrzydeł. Do ich wykonania zastosowałem typowo modelarską technologię. Na drewnianą ramę, którą tworzyły dźwigary skrzydła nakładaliśmy uprzednio wycięte piłą termiczną elementy styropianowe (zgodne z profilem skrzydła). Do tego na krawędź natarcia dokleiliśmy półwałek drewniany i na krawędź spływu sklejkę 4 mm grubości, szeroką na 10 cm (odpowiednio dociętą). Tak przygotowane skrzydło pokryte zostało tapetą z włókna szklanego o fakturze płótna. W ten sam sposób zostały wykonane cztery odejmowane połówki płatów i centralny baldachim. W baldachim wstawiliśmy makiety (górną i dolną) chłodnicy silnika Mercedes, łącząc wszystko odpowiednio dobranymi i pomalowanymi rurkami PCV.

Teraz przyszła pora na makiety karabinów maszynowych LMG 08. Zostały zrobione z rur PCV o średnicy 100 mm (stosowanych w systemach wentylacyjnych) oraz sklejki i eksdurowanej płyty PCV.

Statecznik poziomy o charakterystycznym dla Albatrosa kształcie został wykonany taką samą metodą, jak uprzednio skrzydła samolotu. Ruchome powierzchnie sterowe zostały zamocowane na zawiasach blaszanych zgodnie z dokumentacją techniczną.

Jeszcze trochę prac tapicerskich przy obszyciu krawędzi kabiny pilota i dodatki takie, jak wzierniki, malowania całych powierzchni skrzydeł i stateczników i wreszcie wszystkie elementy samolotu były gotowe. Teraz trzeba je było połączyć razem i... żeby się to jako tako trzymało! Pomogły w tym rozpórki skrzydeł i kilkadziesiąt metrów linki stalowej średnicy 3 mm wraz z kauszami i ściągaczami.

W tym czasie moją pracą bardzo interesowało się lotnisko Ławica i były prowadzone rozmowy wstępne o podwieszeniu makiety Albatrosa D-II w hali odlotów Portu Lotniczego Ławica (dyrekcja zleciła nawet wykonanie dokumentacji technicznej i obliczeń wytrzymałościowych stropu hali). Mając na uwadze wykorzystanie mojej pracy jako ozdoby poznańskiego portu lotniczego, zaproponowałem czasowe malowanie repliki w barwach jedynego służącego w lotnictwie wielkopolskim Albatrosa D-II, na którym latał por. Jach, kawaler orderu Virituti Militari w 3 Pułku na Ławicy. Zmiany polityczne, w tym zmiana na stanowisku dyrektora, zniweczyły te ciekawe plany przybliżenia społeczeństwu pięknych kart historii lotnictwa wielkopolskiego w walkach z nawałą bolszewicką 1920. Zamiast mojego Albatrosa dziś na Ławicy można zobaczyć stoiska reklamowych samochodów, bo handlujący nimi dystrybutorzy płacą za promocję swoich aut...

Strona niemiecka po zapoznaniu się z moją repliką Albatrosa wystąpiła z propozycją wykonania 9 sztuk w terminie dwóch miesięcy, co było nie do zrealizowania, gdyż budowa tego egzemplarza pochłonęła 4500 roboczogodzin. Aktualnie firma szuka nabywcy mojego Albatrosa. Choć jest to jedyny dwupłatowiec z czasów I w. św. mogący zagrać w filmie w naszym kraju, na razie brak konkretnych propozycji. Na razie kilkakrotnie miałem przyjemność zaprezentować go w pełnej okazałości w Poznaniu (m.in. podczas 3. Salonu Modelarskiego Hobby, zorganizowanego przez Międzynarodowe Targi Poznańskie), każdorazowo wzbudzał duże zainteresowanie.


Aeroplan - 02/2009
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.