Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Tomasz Hypki

Gazeta Polska, brukowiec żerujący na katastrofie smoleńskiej, by zwiększyć sprzedaż i dochody właścicieli, nie rezygnuje z pisania dowolnej bzdury, by zainteresować naiwnych czytelników. Liczba niedorzeczności, które znalazły się w ostatnich kilkunastu miesiącach na jej łamach, przekroczyła wszelkie granice. Rozpylony hel, sztuczna mgła, bomba próżniowa - wszystko, byle nie prawdziwe przyczyny rozbicia Tu-154M, czyli - w dużym uproszczeniu - polski bałagan i skłonność do ryzyka. Działa przy tym zasada - jeśli fakty się nie zgadzają, tym gorzej dla faktów. Każdy normalny człowiek na miejscu pracujących w tej gazecie tzw. dziennikarzy spaliłby się ze wstydu po zrozumieniu kolejnych błędów, a oni przechodzą nad nimi do porządku dziennego i piszą kolejne idiotyzmy. Nie można ich jednak interpretować w kategoriach humorystycznych, gdyż sprawa katastrofy smoleńskiej jest zbyt poważna. To olbrzymia tragedia, świadectwo wielu słabości naszego państwa, dlatego należy ją wyjaśniać z najwyższą pieczołowitością. Pisałem o tym już kilka razy, ale muszę wrócić do tego tematu przed wydaniem specjalnego numeru Skrzydlatej Polski, w którym opiszemy wszystkie dostępne fakty i to co z nich wynika.

W ostatnim czasie Gazeta Polska dowodzi m.in., że to nie brzoza zapoczątkowała destrukcję rządowego Tu-154M. Zdaniem brukowca, drzewo nie mogło urwać skrzydła samolotu, ponieważ stało w innym miejscu niż stało. A nawet jeśli stało tam gdzie stało, to było zbyt słabe, by zniszczyć konstrukcję skrzydła. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest powoływanie się na naukowców. Wcześniej byli oni zwykle anonimowi (czyli zapewne w ogóle nie istnieli), teraz niektórzy firmują gazetowe bzdury nazwiskami. Niektórzy podpierają się nawet tytułami profesorskimi. Co z tego, że nie mają pojęcia o lotnictwie... Profesor to profesor, szczególnie, gdy zgadza się z tezami brukowca.

Pracownik naukowy Politechniki Opolskiej stwierdził, że samolot rozpadł się na małe części na skutek eksplozji bomby próżniowej. Jest tego pewien. Dodał, że grubość pokrycia samolotu to 7,5 mm... Gdyby zajrzał choćby do Internetu, dowiedziałby się, ze naprawdę mieści się ona w większości w przedziale 1-2 mm. Z blisko centymetrowym pokryciem samolot nie oderwałby się od ziemi ze względu na swój ciężar. No chyba, że bez pasażerów...

Inny naukowiec, tym razem z Politechniki Warszawskiej, przeprowadził nawet komputerową symulację zniszczenia konstrukcji. Oczywiście, żeby wykazać, że brzoza nie mogła zniszczyć struktury skrzydła samolotu. Mimo że zniszczyła.

Żaden z ekspertów brukowca nie odnosi się do elementarnych faktów. W pobliżu feralnej brzozy znaleziono fragmenty konstrukcji i instalacji z uszkodzonego skrzydła, jego kilkumetrowy fragment upadł nieco dalej, w charakterystyczny sposób uszkodzone zostały inne drzewa na trasie lotu rządowego Tu-154M. Zapis rozmów w kabinie załogi nie budzi wątpliwości w ocenie przebiegu ostatniej fazy lotu. Ostatnie przekleństwo na pewno nie jest świadectwem zamachu...

O mechanizmie niszczenia konstrukcji cienkościennej pisałem w tym miejscu całkiem niedawno. W skrócie - nawet niewielkie uszkodzenie, które zaburza pracę struktury, może pod wpływem ogromnych sił aerodynamicznych doprowadzić do jej zniszczenia. Przebieg tego procesu może być bardzo skomplikowany. Czy szanujący się profesor powinien o tym wiedzieć? Jeśli wypowiada się dla Gazety Polskiej - najwyraźniej nie musi.

Swego czasu Otto von Bismarck powiedział: Hundert Professoren und das Vaterland ist verloren*. Przez ponad stulecie nic się w tej kwestii nie zmieniło. Może, by ratować Polskę warto zweryfikować niektóre tytuły profesorskie?

* 100 profesorów i Ojczyzna zgubiona


Skrzydlata Polska - 09/2011
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.