Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Marcin Chrząszcz, Kamil Kliza

Przygotowania do jednej z najważniejszych imprez międzynarodowych w sporcie samolotowym w tym roku rozpoczęliśmy w Toruniu, na przełomie kwietnia i maja. Wtedy podczas treningu kadry narodowej załogi zadeklarowały swój udział i zadecydowano o składach załóg. Wśród naszych reprezentantów stworzyło się kilka nowych składów. Ostatecznie do udziału zgłoszono ich 7. Miały one rywalizować o złote medale na tegorocznych 8. Rajdowych Mistrzostwach Europy.

Cessna 152, którą podczas 8. Rajdowych Mistrzostw Europy na Węgrzech  latała załoga Bolesław Radomski, Dariusz Lechowski / Zdjęcia: Marcin  Chrząszcz

Pierwsza załoga, której nikomu nie trzeba przedstawiać, i której sukcesy zna i podziwia całe środowisko lotnicze na świecie, to załoga Janusz Darocha i Zbigniew Chrząszcz. Następnie trzy załogi, które od dawna latają razem i zgrywają się ze sobą (zgranie jest ważnym elementem, ponieważ ma duże znaczenie w lataniu rajdowym, jeśli chodzi o osiąganie jak najlepszych wyników). I tak pierwsza z nich to Michał Wieczorek i Michał Osowski, druga załoga to Bolesław Radomski i Dariusz Lechowski, następna Marek Kachaniak i Łukasz Pawlak. Kolejnymi załogami mieszanymi (senior - junior) byli: Krzysztof Wieczorek - Marcin Skalik i Krzysztof Skrętowicz - Jarosław Sysio. Siódmą załogę stanowiła załoga juniorów Marcin Chrząszcz i Kamil Kliza.

Trening przebiegł zgodnie z planem. Każda załoga obleciała po jednej trasie, kolejno w Toruniu, Jeleniej Górze i w Krakowie. Na tych trzech trasach trening w Polsce się zakończył.

Wystartowaliśmy w składzie 4 samolotów z Częstochowy. Przelot był ostatnim momentem na relaks przed zadaniem, jakie każda załoga sobie stawiała za cel podróży na Węgry. Walka o medale wymaga dużego skupienia, jak i pełnego zaangażowania. Trzeba pozostać skupionym do ostatniego dnia.

Po 2,5 h lotu znaleźliśmy się na lotnisku w Dunakeszi. Przywitaliśmy się pięknym szykiem czterech samolotów, podchodzących o zachodzie słońca w synchronicznym lądowaniu. Świetnie położone lotnisko, kilka kilometrów na północ od Budapesztu, od razu przypadło nam do gustu. Zakotwiczyliśmy samoloty, zapoznaliśmy się z obsługą i wyruszyliśmy do hotelu.

Bezpośrednio po przylocie na lotnisko w Dunakeszi, pierwszą rzeczą, jaką dało się odczuć, była wysoka temperatura, i nie chodzi tu o emocje, choć one z całą pewnością były na wysokim poziomie, ale o temperaturę powietrza, która przez kolejne dni miała okazać się sporym problemem i zarazem wyzwaniem, z jakim należało się zmierzyć. 36oC w cieniu o 18:00 nie napawało optymizmem do latania. Jedynym pocieszeniem były warunki hotelowe, jakie zastaliśmy na miejscu. Klimatyzowane pokoje pomagały łagodzić skutki wysokich temperatur.


Skrzydlata Polska - 11/2011
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.