W środę lub w czwartek do Izraela powrócą ciała dwóch żołnierzy, pojmanych w 2006 przez Hezbollah. W zamian izraelski resort więziennictwa wyda 5 członków tego ugrupowania oraz szczątki 200 bojowników i członków innych ugrupowań palestyńskich.
12 lipca 2006 komandosi Hezbollahu zaatakowali izraelski patrol w rejonie przygranicznych, w rejonie farm Szeba (do tej pory nie stwierdzono jednoznacznie, czy patrol działał na terytorium Izraela czy Libanu). 3 żołnierzy zginęło na miejscu, dwóch uprowadzono. Stało się to bezpośrednią przyczyną izraelskiej inwazji na Liban: Tel Awiw chciał m.in. odbicia uprowadzonych żołnierzy.
Wojna, która trwała 34 dni spowodowała śmierć 1200 obywateli Libanu - w dużej mierze cywilów - zniszczenie większości infrastruktury transportowej południowej części tego państwa oraz śmierć 160 obywateli Izraela, w większości żołnierzy, nie doprowadziła jednak do uwolnienia 2 żołnierzy. Co więcej, okazało się, że obaj byli ranni, a jeden z nich zmarł wkrótce po pojmaniu. Los drugiego nie jest pewny do dzisiaj (informacje w tej kwestii są sprzeczne), jednak najbardziej prawdopodobnym jest, że i on zmarł z ran.
Osiągnięte 2 tygodnie temu porozumienie gwarantuje przekazanie obu ciał w środę - jak twierdzi resort więziennictwa - lub ewentualnie w czwartek, jak zapowiedział rzecznik premiera Ehuda Olmerta.
Wielu przeciwników wojny z Libanem w Izraelu, jeszcze przed wybuchem działań zbrojnych, twierdziło, że najlepszym rozwiązaniem są negocjacje.