Awaria komputera centrum kontroli lotów w Atlancie, spowodowała opóźnienia lotów cywilnych na terenie całych Stanów Zjednoczonych.
Komputer ośrodka nie mógł połączyć się z siecią od wczesnego popołudnia (wieczora czasu polskiego). Urządzenie zarządzało planami przylotów i odlotów samolotów pasażerskich oraz lotów bez widoczności, we wschodniej części kraju. W związku z tym, całość ruchu musiała być zarządzana z ośrodka w Salt Lake City. To zaś spowolniło cały ruch. Problemy zanotowały również samoloty z lotów międzynarodowych. Ich zarządzaniem zajmowały się jednocześnie oba ośrodki.
Usterka nie spowodowała zmniejszenia bezpieczeństwa samolotów, które znajdowały się w powietrzu lub podchodziły do lądowania - były widoczne na ekranach kontrolerów lotów.
Zanotowano jednak poważne opóźnienia przy startach, nawet do 90 minut, a sytuację pogorszyła burza, która unieruchomiła samoloty na kilku głównych lotniskach, co spowodowało dodatkowe zamieszanie na listach lotów.