W czwartek do amerykańskich oddziałów ekspedycyjnych dotarł 10-tysięczny samochód klasy MRAP. Co trzeci z nich został przewieziony z USA do Iraku lub Afganistanu na pokładach samolotów transportowych. Pozostałe trafiły na miejsce drogą morską.
Za transport drogą powietrzną odpowiedzialne jest Air Mobility Command. Od ubiegłego roku, kiedy pierwsze MRAP zaczęły docierać nad Tygrys i Eufrat (zobacz: MRAP pączkują w Iraku,) lotnictwo przewiozło ok. 3 tys. pojazdów.
Transport odbywa się przede wszystkim na pokładach samolotów C-17 Globemaster III i C-5 Galaxy. Amerykanie wykorzystują jednak do przewozu ciężkich samochodów także An-124.
Praktycznie przez cały 2007 - dokładnie do grudnia - US Air Force miała wyłączność na transport samochodów patrolowych. Istniała bowiem konieczność ich jak najszybszego dostarczenia do Iraku, a później również Afganistanu -wykorzystanie nowych pojazdów przyczyniło się do skokowego zmniejszenia liczby zabitych, w wyniku wykorzystania min, głównej broni partyzantów w obu krajach.
Transport lotniczy jest jednak szalenie drogi. Przy wykorzystaniu samolotów C-17, przewiezienie jednego pojazdu klasy MRAP (których masa waha się z reguły w przedziale od 16 do 32 t) kosztuje ok. 750 tys. USD, a więc jest wartością zbliżoną do ceny zakupu wozów. Z tego powodu w 2008 na szeroką skalę zaczęto wykorzystywać transport morski, organizowany przez US Navy. Tą drogą przewieziono na teren operacji ok. 7 tys. pojazdów. Mimo, że MRAP docierają na miejsce dopiero po 3 tygodniach, koszt dyslokacji jest wielokrotnie mniejszy i zamyka się kwotą ok. 13 tys. USD za egz.