Wczoraj w katastrofie Pipera Saratoga po starcie z lotniska pod Johannesburgiem zginęło 6 osób. Pilotowi nie udało się awaryjnie wylądować.
Lotnisko Rand położone na wschód Johannesburga leży na wysokości 1600 m nad poziomem morza i start z niego jest utrudniony z powodu dość rozrzedzonego powietrza. Jednosilnikowy Piper PA-32R Saratoga (ZS-JOY) z 6 osobami na pokładzie, lecący do Ficksburga, rozbił się tuż starcie, ok. 8:10. Pilot samolotu poinformował, że będzie awaryjnie lądować. To się jednak nie udało. Samolot rozbił się 2 km od lotniska, w rejonie Germiston Wesbank Raceway i stanął w płomieniach.
W katastrofie zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie, 4 mężczyźni i 2 kobiety. Wśród nich było 4 pracowników spółki konsultingowej Deloitte - Mahen Naidoo (43 lata), Lesley Philpott (28), Mark Kriel (25) i Gillian Brown. Lecieli do Lesoto z 2 pracownikami Circuit Breaker Industries, oddziału kompanii energetycznej Reunert.