Administracja Baracka Obamy rozważa wycofanie części amerykańskich wojsk z północy Półwyspu Synaj.
Około 700 amerykańskich żołnierzy stacjonuje na Półwyspie Synaj w ramach Międzynarodowych Sił Obserwacyjnych (MFO). Ich zadaniem jest pilnowanie przestrzegania porozumienia pokojowego, zawartego przez Izrael i Egipt w 1979. Amerykanie stacjonują głównie w North Camp, niedaleko Al-Dżura, zaledwie kilkanaście km od granicy z Izraelem.
Z informacji, do których dotarła stacja CNN, wynika że administracja prezydenta Baracka Obamy rozważa wycofanie części sił wielonarodowych na południe półwyspu. Pomysł miał powstać w odpowiedzi na rosnące zagrożenie atakami ze strony bojówkarzy organizacji islamistycznych, ściśle współpracujących m.in. z działającą w Iraku i Syrii Ad-Daula al-Islamijja (A321: wybuch w kabinie pasażerskiej, 2015-11-19; Islamiści uszkodzili egipski kuter patrolowy, 2015-07-16).
Jesienią ub.r. Waszyngton zdecydował się na wzmocnienie kontyngentu na Synaju. Do Egiptu wysłano ok. 75 żołnierzy, a także sprzęt wojskowy, w tym wozy opancerzone (Wzmocnienie sił pokojowych na Synaju). Była to reakcja na nasilające się ataki islamistów na siły wielonarodowe, w których ranni zostali amerykańscy żołnierze.