Nieopodal wybrzeży Japonii rozbił się amerykański myśliwiec F/A-18C Hornet. Pilot zdołał się katapultować, jednak nie przeżył wypadku.
W ubiegłą środę, gdy obchodzono 75. rocznicę ataku na Pearl Harbor, para amerykańskich samolotów wielozadaniowych F/A-18C Hornet wystartowała z Iwakuni Base w prefekturze Yamaguchi i rozpoczęła rutynowy lot szkoleniowy. Około 18:40 czasu lokalnego pilot jednego z myśliwców zgłosił utratę kontroli nad statkiem powietrznym, po czym katapultował się. Wojskowy spadł do morza ok. 193 km na południowy wschód od wybrzeży Japonii.
Natychmiast w rejon poszukiwań wyruszyły amerykańskie i japońskie okręty. Udział w operacji poszukiwawczo-ratowniczej wzięły jednostki US Navy oraz straży wybrzeża Japonii i Japońskich Morskich Sił Samoobrony. Z powietrza akcję nadzorowały samoloty Japońskich Wojsk Lotniczych Samoobrony. Dopiero następnego dnia załoga jednego z japońskich okrętów zdołała wykryć i podjąć z wody zwłoki amerykańskiego pilota.
Dowództwo Korpusu Piechoty Morskiej USA (USMC) poinformowało, że zmarły to kapitan Jake Frederick z Teksasu. Wojskowy służył w 1st Marine Aircraft Wing (12 ofiar zderzenia dwóch CH-53, 2016-01-19) z Okinawy. Przyczyny wypadku wciąż pozostają nieznane. Ich wyjaśnieniem zajmie się specjalna komisja dochodzeniowa.