Wczoraj rano w centralnej części Jawy – największej wyspy Indonezji, na płaskowyżu Dieng doszło do erupcji wulkanu Sileri. Lawa i popiół wznosiły się na wysokość 50 metrów. W tym czasie w pobliżu krateru znajdowało się kilkunastu turystów. W efekcie wybuchu obrażenia (poparzenia i złamania) odniosło co najmniej dziesięciu z nich. Na pomoc wezwano śmigłowiec ratowniczy. Po poszkodowanych poleciał AS365 Dauphin z ośmioma osobami na pokładzie – czterema żołnierzami marynarki wojennej i czterema cywilnymi ratownikami.
Śmigłowiec ratowniczy nie doleciał jednak do celu. 12 minut po starcie, 3 minuty przed planowanym lądowaniem na płaskowyżu, o 16:12 czasu lokalnego rozbił się, uderzając w klifowe zbocze góry Butak. Jego wrak znaleziono 12 km od krateru. Okazało się, że maszyna spłonęła, a wszyscy znajdujący się na jej pokładzie zginęli. Zwłoki ofiar katastrofy przewieziono do szpitala Bhayangkara w Semarang.
Do katastrofy przyczyniła się prawdopodobnie pogoda. Lot śmigłowca odbywał się w mgle. Z powodu trudnych warunków atmosferycznych ratownicy dotarli do wraku dopiero dziś po drugiej w nocy.
Płaskowyż Dieng znajduje się na wysokości 2000 m npm. Jest atrakcją turystyczną ze względu na niezwykłą przyrodę i 19-wieczne świątynie hinduistyczne. Sileri to najbardziej aktywny z 10 wulkanów na płaskowyżu. Do jego poprzedniej erupcji doszło w 2009. Materiały wulkaniczne wznosiły się wówczas na wysokość 200 m. Powstały wtedy trzy nowe kratery.
Rozbity śmigłowiec to Eurocopter AS365 N3+ nr rej. HR-3602, nr ser. N02. Wyprodukowano go w Indonezji. Jego operatorem była indonezyjska służba poszukiwawczo-ratownicza – Basarnas (Badan SAR Nasional).