Książę Mohammed bin Salman, następca tronu Arabii Saudyjskiej, odpowiedział prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, który 3 października na wiecu w Mississippi ostrzegł jego ojca – króla, że ten nie przetrwa u władzy przez dwa tygodnie bez amerykańskiego wsparcia wojskowego i zażądał zapłaty. – Wystarczy, że kupujemy od Stanów Zjednoczonych uzbrojenie, za które drogo płacimy. Odkąd utrzymujemy przyjazne stosunki z USA niczego nie otrzymaliśmy za darmo – powiedział w wystąpieniu dla mediów (Trump – komiwojażer, 2018-03-22). Książę podkreślił, że 60% kupowanego przez jego kraj sprzętu wojskowego pochodzi z USA.
Problemy dotyczą jednak nie tylko bezpieczeństwa militarnego. Arabia Saudyjska jest największym na świecie eksporterem ropy naftowej i faktycznym liderem OPEC. Jej polityka w tej roli też jest krytykowana przez Trumpa – za wysokie ceny ropy naftowej, które działają na korzyść wrogów USA, w tym Rosji.
Mohammed bin Salman powiedział, że mimo wypowiedzi Trumpa stosunki Arabii Saudyjskiej z USA pozostają bardzo dobre. Z punktu widzenia Waszyngtonu bliskowschodnia monarchia pozostaje głównym gwarantem stabilizacji w regionie i równoważy wpływy Iranu. O jej ważnej roli świadczy choćby to, że Trump uczynił w zeszłym roku Arabię Saudyjską pierwszym przystankiem w dziewiczej podróży międzynarodowej jako prezydent. Wtedy chwalił Saudyjczyków za ogromne kontrakty zbrojeniowe korzystne dla przemysłu USA.