Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło

Pilot skazany na 2 lata więzienia

Lotnictwo cywilne, 07 kwietnia 2009

Marwoto Komar, pilot Boeinga B737-497, który 2 lata temu rozbił się w czasie lądowania w indonezyjskim Yogyakarta, został uznany winnym katastrofy, w której zginęły 22 osoby i wczoraj skazany na 2 lata więzienia.

W katastrofie zginęły 22 osoby. Liczba ta mogłaby być zdecydowanie mniejsza, gdyby nie zakleszczenie się jednych z głównych drzwi. Pożar wybuchł prawdopodobnie od iskier z goleni przedniego podwozia, która straciła oponę jeszcze na pasie startowym

Kpt. Muhammad Marwoto Komar był pilotem Garuda Indonesia. 7 marca 2007 pilotowany przez niego rejsowy B737 (lot GA200, nr rej. PK-GZC) lądował na lotnisku w Yogyakarta. Samolot nie zdołał wyhamować na pasie i wpadł na pole ryżu, po czym zapalił się. Zginęły 22 osoby, 118 udało się uratować. Część z nich, w tym obaj piloci, zostali ranni.

W trakcie dochodzenia wyszły na jaw liczne błędy, jakich dopuścił się pierwszy pilot. Zarzuty stały się podstawą do wytoczenia procesu, który zakończył się wczoraj wyrokiem skazującym na 2 lata pozbawienia wolności (prokurator domagał się jednak kary śmierci). Wyrok nie jest jeszcze prawomocny i Komar zapowiedział odwołanie się od niego.

Nagrania z urządzeń rejestrujących rozmowy załogi wynika, że pilot w trakcie zniżania, między 3300 a 1300 m śpiewał, co stało w jaskrawej sprzeczności z zasadami linii lotniczej, nakazującej ciszę i zwiększenie uwagi, w przypadku lotów poniżej 3300 m. Bezpośrednią przyczyną wypadku była jednak zdecydowanie za duża prędkość podchodzenia do lądowania - 410 km/h w momencie zetknięcia się z pasem startowym. Informowały o tym systemy alarmowe, kilkukrotnie również drugi pilot, który wzywał Komara do przerwania procedury lądowania i ponownego podejścia do drugiej próby.

Winny nadal obstaje przy twierdzeniu, że przyczyną katastrofy były jednak wadliwie działające klapy, choć dochodzenie wykazało, że były sprawne (samolot został wyprodukowany w 1992 i miał za sobą ponad 35 tys. h lotów).

W trakcie przewodu sadowego okazało się jednak, że błędy i zaniedbania popełniły także inne osoby. Wozy straży pożarnej pojawiły się przy wraku dopiero po godzinie. Także same linie lotnicze mogły mieć pewien wpływ na zachowanie pilota (co zostało potraktowane jako okoliczność łagodząca). Władze Garuda Indonesia wypłacały bowiem premie za oszczędzanie na paliwie. Powtórne podejście do lądowania spowodowałoby natomiast przekroczenie limitu nafty lotniczej na ówczesny rejs.


Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.