Wczoraj w nocy z Cucutilla do Playa de Belén leciał śmigłowiec Bell 206L przewożący ponad 1,7 mld peso w gotówce (ok. 2 mln PLN), które miały trafić do lokalnych banków. Na jego pokładzie znajdował się pilot i dwóch urzędników odpowiedzialnych za pieniądze. Nad gminą Hacari w departamencie Norte de Santander, w pobliżu granicy z Wenezuelą, maszyna została ostrzelana z karabinów i zmuszona do awaryjnego lądowania – na boisku piłkarskim w San José del Tarra.
Po wylądowaniu zamaskowani mężczyźni zmusili załogę do opuszczenia śmigłowca. Z jego pokładu zabrali pieniądze. Później śmigłowiec został spalony.
Milciades Pinzón, burmistrz Hacarí poinformował, że członkowie załogi zostali porwani. Ich los nie jest znany. Nie wiadomo, jakie ugrupowanie dokonało napadu (nieoficjalnie pisze się o grupie Los Pelusos). Doszło do niego na jednym z najbardziej zaniedbanych i najbiedniejszych regionów Kolumbii, gdzie działa wiele grup przestępczych, w tym producentów i handlarzy narkotyków.
Porwani to pilot – były wojskowy kpt. Julio Díaz, oraz Carlos William Briceño i Masguel Joya z przedsiębiorstwa Brinks zajmującego się przewozem pieniędzy. Poszukują ich teraz żołnierze przy wsparciu dwóch śmigłowców Black Hawk.
Zestrzelony śmigłowiec to Bell 206L-3 Long Ranger III nr rej. HK-4327, nr ser. 51445. Należał do AeroCharter Andina SAS.