Władze Boeinga ogłosiły, że zawieszą produkcję samolotów modelu 737 MAX w styczniu 2020. Wcześniej FAA (Federal Aviation Administration) poinformowała, że badania modyfikacji oprogramowania, które odpowiada za dwie katastrofy Boeingów 737 MAX (zginęło w nich 346 osób), będą kontynuowane w przyszłym roku. Prawie 400 samolotów tego typu, które przed wprowadzeniem 13 marca 2019 zakazu lotów przez nadzory wielu państw (Wszystkie MAX-y uziemione, 2019-03-14) były używane przez linie lotnicze, nadal będzie uziemionych. Blisko 500 kolejnych, zmontowanych po decyzji o uziemieniu, nie zostanie zaś oblatanych i odebranych przez zamawiających.
Przerwanie montażu modelu 737 MAX w zakładach w Renton dotknie 12 tys. ich pracowników. Koncern nie planuje jednak zwolnień. Część z zatrudnionych ma kontynuować prace związane z 737 MAX, a pozostali otrzymają oferty przeniesienia do innych zakładów Boeinga.
Nie jest jasne, jaka będzie oferta Boeinga dla przedsiębiorstw z łańcucha kooperacyjnego. Utrzymywana już przez 9 miesięcy produkcja modelu 737 MAX (ograniczona o ok. 20% w stosunku do pierwotnych planów), które nie są odbierane przez zamawiających, miała na względzie m.in. ich interesy. Teraz wielu z dostawców będzie miało poważne problemy. Części zagrozi upadłość.
Decyzja Boeinga spowoduje kolejne problemy także dla linii lotniczych, które nabyły samoloty modelu 737 MAX. Każdego miesiąca tracą one setki miliony dolarów. Teraz mogą utracić dostawców części zamiennych również do innych samolotów Boeinga, co spowoduje dalsze straty.
American Airlines już wcześniej zapowiedziały, że ich 737 MAX nie wrócą do lotów przed kwietniem 2020 (Loty 737 MAX najwcześniej w kwietniu 2020, 2019-12-14). Oznacza to, że uziemienie samolotów tego modelu potrwa ponad rok. Warto pamiętać, że decyzja o ewentualnym powrocie Boeingów 737 MAX do lotów nie będzie należeć wyłącznie do FAA. Konieczna będzie także zgoda innych nadzorów, w tym europejskiego i chińskiego, co na pewno nie będzie formalnością.