Rząd Ekwadoru wprowadził restrykcje związane z pandemią COVID-19. Zezwolił jednak na przylot samolotów po osoby chcące opuścić to państwo. Pozwolił też na powrót do domów Ekwadorczyków z zagranicy.
Lokalne władze w Guayaquil nie zgodziły się jednak na takie rozwiązanie. Gdy na lotnisku im. José Joaquín Olmedo pod miastem miał wylądować samolot po repatriantów, pas startowy został zablokowany przez radiowozy policji i samochody innych służb. W efekcie ten i kolejny samolot pasażerski musiały zostać przekierowane do Quito. Przeciwko działaniom władz lokalnych protestowali zarówno przedstawiciele rządu, jak i kierownictwo lotniska. Oczekują oni wznowienia regularnych lotów z i do Guayaquil. Z kolei władze Guayaquil podkreślają, że w tamtejszej prowincji zanotowano najwięcej zakażeń COVID-19 w Ekwadorze. Ich zdaniem zakaz jest więc niezbędną formą dbania o bezpieczeństwo lokalnej ludności.
Pierwszym zablokowanym był samolot hiszpańskich linii Iberia. Miał on zabrać z Guayaquil 200 obcokrajowców (głównie Francuzów, Włochów i Hiszpanów) próbujących opuścić Ekwador. Drugi z zawróconych samolotów należał do KLM. Oba ostatecznie wylądowały w Quito – stolicy Ekwadoru.
Samolot KLM wrócił już, pusty, do Amsterdamu. Samolot Iberii czeka na załogę, która musiała odpocząć przed lotem powrotnym w hotelu. Trafiło tam 11 osób. To także spowodowało problem, bo Hiszpania, skąd przylecieli, jest jednym z największych ognisk nowego koronawirusa w Europie i na świecie. Z punktu widzenia Ekwadorczyków mogą więc stanowić zagrożenie.