Co najmniej 7 statków i okrętów zostało zniszczonych lub poważnie uszkodzonych w czasie pożaru, który wybuchł w stoczni irańskiego portu Bushehr nad Zatoką Perską 15 lipca. W efekcie pożarów nikt nie zginął.
Incydent ten wpisuje się do już coraz dłuższej listy nieszczęść, których różne instalacje przemysłowe i obiekty publiczne Republiki Islamskiej doświadczają od wielu tygodni. Obserwatorzy perskich wydarzeń tym razem zwracają uwagę na to, że port Bushehr (200-tys. miasto z własnym portem lotniczym) leży w południowo-zachodnim Iranie, a dzieli go tylko około 20 km od jedynej do tej pory działającej elektrowni atomowej Iranu. I zapewne był lub jest wykorzystywany do zapewnienia jej sprawnego działania. Siłownia jądrowa w Bushehr została zbudowana z pomocą Rosji i jest wspólnym przedsięwzięciem Moskwy i Teheranu. Uruchomiono ją 21 sierpnia 2010. Na początku od 1975 elektrownię budowała niemiecka Siemens AG. Po rewolucji islamskiej w 1979 przedsięwzięcie przerwano. Rosjanie weszli na plac budowy w 1995.
Według niektórych relacji z Iranu władze podejrzewają, iż i ten i poprzednie pożary i tajemnicze eksplozje są efektem fali zorganizowanego sabotażu zagranicznego. Irańczycy wskazują przy tym na służby specjalne USA i Izraela.
Na początku – 25 czerwca 2020 w powietrze wyleciał kompleks zbrojeniowy, związany z produkcją pocisków rakietowych w Chodżir, potem na skutek wybuchu i pożaru w teherańskim szpitalu Sina śmierć poniosło 19 pielęgniarek (mogło dojść do rozprzestrzenienia materiałów zainfekowanych koronawirusem), wreszcie 2 lipca eksplozją dotknięty został ośrodek atomowy Natanz, gdzie według nieoficjalnych informacji uruchomiono produkcję nowych wirówek gazowych IR-9, wzbogacających uran.
W końcu wybuchy i pożar dotknęły elektrownię Zargan, po południu kraju w pobliżu Ahwazu, przy Zatoce Perskiej i granicy z Irakiem. Najprawdopodobniej 70 osób zatruło się dymem i toksycznymi oparami. Warto przypomnieć, że w Ahwazie planowano wybudować nową siłownię jądrową.