Departament Stanu USA ogłosił, że działanie wielu irańskich stron internetowych stanowi naruszenie amerykańskich sankcji i oskarżył Iran o prowadzenie kampanii dezinformacyjnych. W konsekwencji Departament Sprawiedliwości poinformował, że przejął 33 domeny powiązane z irańskimi organizacjami medialnymi i przełączył je w tryb offline. Większość zablokowanych stron była używana przez irańską Islamską Unię Radia i Telewizji (IRTVU), a trzy były obsługiwane przez grupę milicji Kataib Hezbollah. IRTVU został dodany do amerykańskiej czarnej listy w październiku zeszłego roku, ponieważ jest – zdaniem Amerykanów – pod kontrolą sił Quds Gwardii Rewolucyjnej.
Departament Sprawiedliwości ocenił, że trzy domeny obsługiwane przez (milicję) były własnością przedsiębiorstwa amerykańskiego. (Milicja) nie uzyskała licencji z OFAC przed wykorzystaniem nazw domen. Do stron internetowych, które zostały wyłączone, należą m.in. strona Press TV, irańskiego kanału nadającego w języku angielskim, a także strona prowadzona przez Huti Al-Masirah, Al-Alam, która donosi z Iranu po arabsku. W tej chwili każda z przejętych stron docelowych wyświetla tylko specjalny obraz informacyjny.
Niektóre z zablokowanych stron wznowiły działanie przy użyciu innych domen, które szybko zostały skonfigurowane z rozszerzeniem .ir zamiast .com. Shahrokh Nazemi, szef Biura Prasowego Stałej Misji Iranu przy ONZ, powiedział, że USA próbują nałożyć kaganiec na wolność słowa. - Odrzucamy tę nielegalną i zastraszającą akcję, która jest próbą ograniczenia wolności wypowiedzi. O swoje prawa będziemy walczyć jedynie legalnymi metodami – powiedział Nazemi.
Niezależni eksperci coraz częściej zalecają zakładanie portali internetowych w sposób niezależny od USA. Zarówno władz, jak i przedsiębiorstw amerykańskich, które coraz częściej cenzurują treści w Internecie. W wielu wypadkach jest to cenzura dalej idąca niż chińska (np. blokada kont prezydenta Donalda Trumpa na Twitterze i Facebooku).