We wrześniu skurczył się tegoroczny portfel zamówień Airbusa. Klienci odwołali umowy na 3 samoloty, zamawiając jedynie 2 nowe. Kryzys jeszcze mocniej dotyka jednak amerykańskiego Boeinga.
Po rekordowym okresie lat 2005-2007, kiedy Boeing i Airbus zbierały zamówienia na średnio ponad tysiąc samolotów rocznie, od połowy 2008 nastąpiło wyraźne zahamowanie tego trendu. Bieżący rok to wyraźny zastój na rynku. Oba koncerny przez kilka pierwszych miesięcy notowały nawet więcej odwołań, niż zbierały nowych zamówień (zobacz: Ciągle nic, a może być gorzej...).
Ostatnie wyniki są już nieco lepsze. Mimo, że w ciągu września klienci Airbusa wycofali się z 3 transakcji, podpisując umowy na jedynie 2 samoloty, w ciągu całego roku europejski koncern zebrał zamówienia na 149 maszyn, przy rezygnacji z 26, co daje 123 zamówienia netto. Warto przy tym zauważyć, że wśród nich są również 2 największe A380, kupione przez Korean Air, a także 27 egz. samolotów średniej wielkości: A330/340 i A350.
Na tym tle zamówienia Boeinga wyglądają o wiele skromniej. Amerykanom udało się podpisać umowy na aż 181 samolotów, jednak w tym samym czasie (do 6 października), klienci anulowali umowy na 111 maszyn, co daje zamówienia netto w wysokości jedynie 70 egz. Sytuacja ta wywołana jest głównie opóźnieniem programu B787. Odbiorcy z rezygnowali z bowiem z 83 Dreamlinerów.
Mniej korzystny jest również przekrój zamówień. Pomijając B787, klienci zamawiają głównie najmniejsze maszyny rodziny B737. W tym roku nie kupili ani jednego B747 i tylko 24 średnich B767 oraz B777, rezygnując jednocześnie z 11 samolotów tego typu.
O wiele lepiej prezentuje się produkcja. Airbus przekazał klientom 358 samolotów i zapowiada, że zrealizuje plan na bieżący rok, zakładający dostawy 483 egz. Niemal identyczny wynik osiągnął Boeing. Również do końca września, wyprodukował 359 samolotów.