Amerykanie wystąpili do władz Kirgistanu o otworzenie bazy, dla szkolenia miejscowych oddziałów specjalnych. Waszyngtonowi udało się wcześniej uchronić bazę lotniczą Manas przed likwidacją.
Nowa baza ma znajdować się na południu Kirgistanu, w rejonie miasta Batken. Ma składać się z pomieszczeń koszarowych, stołówki, sal wykładowych i placu ćwiczeń. Amerykańscy instruktorzy będą w niej szkolić miejscowe formacje specjalne, z przeznaczeniem do działań antyterrorystycznych. Ze względu na niewielkie siły zbrojne Kirgistanu, liczące w okresie pokoju ok. 12 tys. żołnierzy, nawet tak skromna placówka będzie miała istotne znaczeniem dla stosunków z USA.
O ile sprawa nowej bazy nie została jeszcze przesądzona, Waszyngtonowi udało się ostatecznie uchronić bazę lotniczą Manas, która odgrywa kluczową rolę w transporcie lotniczym do Afganistanu. Amerykanie nie wywiązywali się z obietnic finansowych za jej funkcjonowanie. Nie wydawali miejscowym władzom żołnierzy, popełniających przestępstwa kryminalne.
W związku z tym, kiedy Moskwa zaproponowała lepsze warunki finansowe, prezydent Kurmanbek Bakijew, w później również parlament, podjęli na początku ubiegłego roku decyzję o likwidacji bazy (zobacz: Parlament zatwierdził usunięcie Amerykanów z Manas). Niemal jednocześnie przedłużono umowę o dzierżawie i rozbudowie rosyjskiej bazy lotniczej w Kant (zobacz: Baza Kant na kolejnych 49 lat) oraz otworzeniu nowej bazy wojsk lądowych dla kilkuset rosyjskich żołnierzy (zobacz: Więcej rosyjskich żołnierzy w Kirgistanie).
Ostatecznie Amerykanom udało się jednak doprowadzić do rezygnacji władz kraju o zakończeniu dzierżawy Manas - Waszyngton obiecał zdecydowanie większe opłaty roczne.
Cała ta sytuacja jest niemal idealnym przykładem prowadzenia polityki przez władze wielu postsowieckich republik Azji środkowej, które z reguły skutecznie lawirują między wpływami rosyjskimi, amerykańskimi i chińskimi, czerpiąc z tego wymierne korzyści.