10 lipca 2010 po raz pierwszy od czasów II wojny światowej do akcji bojowej weszła niemiecka artyleria. Trzy samobieżne Panzerhaubitze 2000 ostrzelały pociskami kal. 155 mm cele odległe o 30-40 km.
W akcji wzięły udział Panzerhaubitze 2000 z 345 Artillerielehrregiment (szkolnego pułku artylerii) zgrupowane w bazie Kunduz w północnym Afganistanie. Oddały one 5 salw pociskami kal. 155 mm do celów odległych o 30-40 km. Wspierały w ten sposób akcję ewakuacyjną po ostrzelaniu pojazdów niemieckiej kolumny.
Było to wydarzenie polityczno-militarne, przełamujące dotychczasowe tabu. Do tej pory rząd berliński wahał się, z oczywistych względów historycznych, czy użyć w akcji w Afganistanie artylerii. Jednak tego lata sytuacja na pozornie spokojnej północy Afganistanu (siły RFN odpowiadają za bezpieczeństwo w prowincji Balkh i Kunduz) zaostrzyła się tak dalece, że w szybkim tempie z nadreńskiego garnizonu Kusel, gdzie stacjonuje 345. szkolny pułk artylerii, w alarmowym tempie ściągnięto 3 najnowocześniejsze, 56-tonowe samobieżne Panzerhaubitze 2000, przemalowane w pustynny, piaskowo-zielony kamuflaż. Do Afganistanu przerzucono też 40 niemieckich żołnierzy artylerii pancernej z wyposażeniem logistycznym.
Najpierw Panzerhaubitze 2000 dostarczono na lotnisko Nordholtz - do bazy Marinenfligergeschwader 3 Graf Zeppelin w pobliżu Cuxhaven. Stamtąd na pokładzie specjalnie wynajętego An-124 działa dotarły do centralnego lotniska niemieckiego w prowincji Balkh w Mazar i-Shariff. Dalej na przyczepach niskopodwoziowych powędrowały 150 km na wschód - do ufortyfikowanej bazy Kunduz. Operację osłaniali niemieccy spadochroniarze.
Wydzielonym oddziałem niemieckiej artylerii pancernej w Kunduz dowodzi Oberstleutnant Thomas Lowin. Wiadomo, że Niemcy przykładają ogromną wagę do tego, aby od ognia Panzerhaubitze 2000 nie ucierpieli cywile. Dlatego wraz z wydzielonym oddziałem do akcji skierowano grupę specjalnie wyszkolonych obserwatorów artylerii na opancerzonych wozach Fuchs, a także wspierający działa pododdział bezpilotowców KZO.
Według nieoficjalnych informacji, wydzielony oddział polskiej artylerii, rozmieszczony w Afganistanie, wyposażony w działa Dana, kierowane za pomocą zintegrowanego automatycznego systemu kierowania Topaz - polskiej spółki WB Electronics - praktycznie co tydzień otwiera ogień w odpowiedzi na działania zbrojnej opozycji w prowincji Ghazni.