Trzech holenderskich żołnierzy zostało zatrzymanych w Libii w trakcie nieudanej ewakuacji śmigłowcem dwóch urzędników konsularnych. Ci ostatni opuścili już Libię. Żołnierze jeszcze nie.
Do incydentu doszło w ostatni weekend. Śmigłowiec pokładowy fregaty Tromp naruszył przestrzeń powietrzną Libii i wylądował w rejonie miasta Syrta (Surt), leżącego na wybrzeżu, ok. 400 km na południowy-wschód od Trypolisu. Rejon ten jest pod kontrolą sił lojalnych wobec Muamara Kadafiego.
Śmigłowiec miał podjąć dwóch holenderskich pracowników konsularnych. Niestety, po wylądowaniu żołnierze i ewakuowani cywile zostali zatrzymani przez uzbrojonych bojowników. Śmigłowiec został skonfiskowany.
Według oficjalnych informacji, dyplomaci opuścili już Libię. Obecnie toczą się negocjacje w sprawie uwolnienia żołnierzy. Holenderskie władze zapewniają, że mają z nimi stały kontakt.
Fregata Tromp brała w ubiegłym roku udział w działaniach antypirackich u wybrzeży Somalii. Załoga okrętu ma na swoim koncie m.in. odbicie kontenerowca MV Taipan, aresztowanie 10 porywaczy i uwolnienie 13 marynarzy. Zaraz po powrocie do macierzystego portu została skierowana ku wybrzeżom Libii, dla przeprowadzenia operacji ewakuacji obywateli Holandii.
Podobne działania podjęły okręty brytyjskie, zaś lotnicy RAF podjęli kilkaset osób z południowo-wschodnich rejonów kraju (zobacz: Interwencja w Libii?). Okazało się przy tym, że stwierdzone lekkie uszkodzenia jednego z 3 użytych w operacji C-130, były wynikiem ostrzału rebelianckich bojowników, którzy wzięli maszynę za libijski samolot transportowy.