Piloci samolotu Tu-204, którzy rozbili go 22 marca 2010 w czasie podejścia do lądowania na lotnisku Domodiedowo, zostali oskarżeni o naruszenie zasad bezpieczeństwa lotów. Grozi im do 4 lat więzienia.
Akt oskarżenia przeciwko dwóm pilotom Tu-204-100 linii Awiastar-TU trafił do sądu miejskiego w Domodiedowie. Pierwszy i drugi pilot lądowali w warunkach poniżej minimum widzialności i rozbili samolot, kilometr przed pasem lotniska (zdjęcie: Oleg Rukawickij). Na pokładzie znajdowało się 8 członków załogi. Wszyscy zostali ranni, najciężej obaj piloci.
Do wypadku doszło w nocy 22 marca 2010 o 2:35 (Awaryjne lądowanie Tu-204, 2010-03-22). Samolot leciał z Hurgady do Moskwy. Podczas podejścia do lądowania, na wysokości 5400 m awarii uległ system nawigacyjny, co wyłączyło automatykę sterowania. Piloci musieli przejść na tryb ręczny. Choć warunki meteorologiczne były fatalne - podstawa chmur wynosiła 60 m, a widzialność poniżej 800 m, dowódca, 33-letni Aleksandr Kosiakow zdecydował się na kontynuowanie lądowania. Nie odwiódł go od tego drugi pilot, 36-letni Aleksiej Michaiłowskij, który powinien poinformować dowódcę o konieczności odejścia na drugi krąg, bo wymagane minimum pogodowe wynosiło 80/1200 m. Według Prokuratury Generalnej FR, lądując, piloci korzystali z przenośnego systemu nawigacyjnego, co było kolejnym złamaniem przepisów. Piloci nie przerwali lądowania na wysokości decyzji, mimo że nie widzieli świateł lotniska. Wprowadzili przy tym w błąd kontrolera lotów i nie słuchali jego komend. Oskarżonym grozi do 4 lat więzienia.
Według MAK (Mieżgosudarstwiennyj Awiacionnyj Komitet), powodem katastrofy było niedostateczne wyszkolenie załogi. Być może do podejmowania złych decyzji przyczyniło się też zmęczenie nadmiernie długim lotem.