Według szacunków Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych IATA, sektor lotniczy na świecie zanotuje w bieżącym roku zysk rzędu 4 mld USD. To mniej, niż się spodziewano.
Linie lotnicze w ciągu ostatniej dekady przeżyły dwa poważne kryzysy. Pierwszy wywołany został pogorszeniem się koniunktury gospodarczej przełomu wieków i pogłębiony skutkami zamachów w USA w 2001. Trwał kilka lat. Kiedy linie lotnicze ponownie zaczęły notować zyski - co przełożyło się m.in. na rekordowe zamówienia dla Airbusa i Boeinga - pojawiły się najpierw bardzo wysokie ceny paliw, a później kryzys z 2008. Doprowadziły one do poważnych strat, większych nawet niż z początku wieku (zobacz np.: Kiepski rok 2009).
Wprowadzone w tym okresie drakońskie oszczędności - w tym wycofywanie starych, zużywających dużo paliwa samolotów - zmniejszyły znacznie wydatki przewoźników. Wraz z poprawą koniunktury i liczby przewożonych pasażerów oraz towarów, spowodowało to powstanie imponujących zysków przedsiębiorstw.
Według danych IATA, w ubiegłym roku zamknęły się one kwotą aż 18 mld USD. Jeszcze w marcu przewidywano, że w bieżącym roku osiągną one 8,6 mld USD. Niestety, tak się prawdopodobnie nie stanie.
Poprawa sytuacji ekonomicznej ponownie zwiększyła zapotrzebowanie na ropę naftową. To z kolei spowodowało istotny wzrost jej ceny. Analitycy IATA przewidują, że w ciągu 2011 cena baryłki ropy Brent osiągnie 110 USD, zamiast wcześniej szacowanych 96 USD. Wzrost ten pochłonie połowę przewidywanych zysków linii lotniczych. Obecnie uważa się, że zamkną się one kwotę nieco ponad 4 mld USD, przy rekordowych obrotach, 598 mld USD.
Na szczęście sektor lotniczy jest przygotowany nawet na nieco wyższe ceny paliw. W ciągu ostatnich 10 lat przeszedł on ogromną zmianę. Producenci dostarczają coraz to bardziej oszczędne samoloty, zaś linie lotnicze znacząco zredukowały swoje koszty. W 2001, by osiągnąć zyski, przewoźnicy musieli liczyć na niskie ceny paliw - za baryłkę ropy Brent płacono wtedy jedynie 25 USD. Dzisiaj linie są w stanie zachować rentowność przy czterokrotnie wyższych cenach i w sytuacji, gdy paliwo stanowi 30% kosztów (w 2001 wskaźnik ten wynosił jedynie 13%).