Według niedzielnej Sydney Morning Herald, Australia wydała od 2001 na interwencje zagraniczne i zwalczanie terroryzmu 27 mld AUD, czyli ok. 8% rocznego budżetu państwa.
Gazeta oparła się o szacunki Marka Thompsona, analityka Australian Strategic Policy Institute, byłego pracownika pionu budżetowego resortu obrony. Wynika z nich, że bezpośrednie wydatki na działania w Iraku pochłonęły 2,4 mld AUD (niecałe 2,5 mld USD), a w Afganistanie - do tej pory - ok. 7 mld AUD (kontyngent tego kraju liczy ok. 1,5 tys. żołnierzy, polski - 2560 żołnierzy; Australijczycy ponoszą jednak zdecydowaną większość kosztów jego działania).
Thompson szacuje, że dodatkowe wydatki, głównie na zwiększenie ochrony antyterrorystycznej kraju, osiągnęły 10,4 mld AUD. W sumie tej mieści się m.in. 5-krotny wzrost nakładów na ASIO, Australijską Organizację Bezpieczeństwa i Wywiadu, czyli kontrwywiad. Jej budżet wynosi obecnie ok. 400 mln AUD rocznie. 1,5 mld pochłonęły natomiast kwoty na rekonstrukcję infrastruktury i pomoc humanitarną dla okupowanych krajów.
Skuteczność służb antyterrorystycznych i zainwestowanych w ochronę sum jest trudna do określenia. Od 2001 w klasycznych zamachach terrorystycznych zginęło stu obywateli Australii, jednak żaden z nich na terenie własnego kraju. Najtragiczniejszy w skutkach zamach miała miejsce w Bali, gdzie w 2002 w jednej z dyskotek zginęło 202 ludzi, w tym 88 Australijczyków. Przedstawiciele ASIO deklarują jednak, że udało im się udaremnić 4 zamachy na terenie kontynentu.
Szacunki te nie obejmują wydatków władz lokalnych i instytucji prywatnych. Inni badacze określają je w przybliżeniu na 5,5 mld AUD. Daje to łączną kwotę 26,9 mld AUD.