Ałmazbek Atambajew, prezydent-elekt Kirgistanu zapowiedział, że nie przedłuży amerykańskiej dzierżawy bazy Manas po 2014. Jest ona wykorzystywana do zaopatrywania wojsk w Afganistanie.
Prezydent-elekt, wybrany zdecydowaną większością głosów w trakcie ostatnich wyborów, powiedział, że jego kraj będzie respektował zawarte już porozumienia międzynarodowe. Jest również zainteresowany rozwojem wspólnych baz lotniczych z USA, Rosją lub innymi państwami, jednak mają one mieć charakter cywilny.
Oświadczenie oznacza, że żołnierze amerykańscy, wykorzystujący obecnie część międzynarodowego lotniska Manas pod stolicą, Bikszekiem, będą musieli go opuścić w 2014, kiedy zakończy się okres dzierżawy. W odniesieniu do baz rosyjskich, wycofanie żołnierzy tego kraju nastąpi za niecałe... pół wieku (zobacz: Baza Kant na kolejnych 49 lat).
Ta nierównomierność odzwierciedla wzrost wpływów Rosji w środkowoazjatyckiej republice. Z drugiej jednak strony, USA wykazały do tej pory dużą konsekwencję w utrzymaniu obiektu, nazywanego oficjalnie Centrum Tranzytowym, przekonując nawet władze w Bikszeku do odwołania decyzji o jego zamknięciu (zobacz: Baza Manas nie jest zagrożona). Osiągnięto to zwiększają ponad 3-krotnie opłatę dzierżawną (do 60 mln USD rocznie) i godząc się na przekazanie bezzwrotnej pomocy finansowej dla Kirgistanu.
Lotnisko Manas odgrywa kluczową rolę w zaopatrywaniu wojsk w Afganistanie. Zapewnia najkrótszą z możliwych dróg lotniczych. Tędy przerzucana jest większość wojsk i sprzęt, wymagający szybkiego dostarczenia. Kilka lat temu, kiedy rozpatrywano alternatywne możliwości transportu lotniczego, szacowano, że każda zmiana pociągnie za sobą konieczność wydania dodatkowo przynajmniej kilkuset mln USD rocznie.