Cztery chińskie linie lotnicze zapowiedziały zaskarżenie Unii Europejskiej, w związku z nałożeniem na przewoźników podatku emisyjnego. Pekin grozi anulowaniem kontraktów na zakup Airbusów.
Europejski Systemem Handlu Emisjami nałoży - już od początku przyszłego roku - obowiązek uiszczania opłat od nadmiernych ilości emisji CO2 na linie lotnicze. Przyjęły one zdecydowanie negatywne stanowisko wobec tych planów, które doprowadzą do zwiększenia kosztów i cen biletów.
Opłaty dotyczyć będą też przewoźników spoza UE. Ich sprzeciw jest o wiele bardziej zdecydowany, bo o ile linie europejskie skapitulowały przed własnymi politykami, zagraniczne dysponują z reguły poparciem swoich rządów.
Największe znaczeniem może mieć przy tym stanowisko Waszyngtonu. Parlament tego kraju posunął się do wprowadzenia zakazu uiszczania opłat dla amerykańskich linii lotniczych i nałożył na rząd obowiązek uregulowania spornej kwestii z Brukselą (zobacz: Antyunijna uchwała Izby Reprezentantów).
Równie niebezpieczne w skutkach dla Starego Kontynentu mogą się okazać zapowiedzi przedstawicieli władz Chin. Grożą oni zrezygnowaniem z zakupów samolotów pasażerskich Airbusa. Gdyby tak się stało, byłby to ogromny cios dla koncernu, któremu udało się w ciągu ostatnich lat wedrzeć na rynek Państwa Środka i zrównoważyć wpływy Boeinga. Analitycy producenta szacują, że Airbus może sprzedać do ChRL w ciągu najbliższych 20 lat nawet 2 tys. samolotów...
Równolegle z zapowiedziami rządu, podjęły działania także linie lotnicze. Cztery największe: Air China, China Eastern Airlines, China Southern Airlines and Hainan Airlines - posiadające razem ok. tysiąca samolotów pasażerskich - poinformowały w ubiegłym tygodniu o decyzji zaskarżenia unijnych opłat.
Na podobny krok zdecydowały się wcześniej amerykańskie linie i organizacje lotnicze, składając pozew w brytyjskim Sądzie Najwyższym, którego celem było doprowadzenie do uniemożliwienia wejścia w życie nowych przepisów. Sprawa została jednak oddalona w ubiegłym roku. Chiński pozew nie będzie miał prawdopodobnie większych szans. Jasnym jest jednak, że wpisuje się on w działania rządu i jest prawdopodobnie inspirowany przez władze.
Sprzeciw wobec podatku wyraża też kilkanaście innych państw, reprezentujących wszystkie kontynenty. Żadne z nich nie zdecydowało się jednak na tak zdecydowanie kroki, co USA i Chiny.