Brytyjskie media donoszą, że fregata HMS Westminster odbyła całą misję libijską z jedynie 4 pociskami rakietowymi - przeciwlotniczymi Sea Wolfami - na pokładzie.
Informacja nie została oficjalnie potwierdzona przez służby prasowe Royal Navy. Nie została też zdementowana. Odniosło się jednak do niej wiele osób, w tym Ursula Brennan, podsekretarz stanu w ministerstwie obrony. Stwierdziła ona, że wysłanie HMS Westminster nastąpiło po analizie ryzyka, a okręt miał pełne wsparcie innych jednostek, w tym sojuszniczych, lotnictwa, mógł również zostać zaopatrzony - jeżeli wystąpiłaby taka konieczność - w czasie działań. W podobnym tonie wypowiedziało się kilku innych polityków partii rządzącej.
Inne zdanie ma opozycja i emerytowani wojskowi. Wskazują oni, że libijskie siły zbrojne nie były w stanie skutecznie wykorzystać własnych samolotów, istniało jednak potencjalne zagrożenia użycia pocisków rakietowych. W takiej sytuacji zapas Sea Wolfów, odpalanych zwykle parami, wystarczyłby jedynie na wyeliminowanie dwóch pocisków.
Dodają, że na wszystkie inne operacje bojowe okręty Royal Navy wysyłane były z pełnym zapasem uzbrojenia. Wreszcie, że jest to widoczny skutek niedoinwestowania sił zbrojnych i realizowanego obecnie programu zmniejszania wydatków wojskowych oraz liczebności sił zbrojnych (zobacz: Drastyczne redukcje Londynu). Podkreślono, że stworzyło to niedopuszczalną sytuację rozpoczynania operacji przy zbyt dużym stopniu ryzyka.