Według dzisiejszego wydania Frankfurter Allgemine Zeitung (FAZ), narasta spór między EADS a niemieckim rządem, który sprzeciwia się restrukturyzacji koncernu.
EADS od kilku lat realizuje program oszczędnościowy, głównie w Airbusie (zobacz: Oszczędny Airbus). Obecnie koncern planuje kolejne działania restrukturyzacyjne. Polegają one na skoncentrowaniu komórek badawczo-rozwojowych w rejonie francuskiej Tuluzy, gdzie mieszczą się główne zakłady montażowe Airbusa. Tam także powinny trafić biura koncernu, do tej pory działające także w Paryżu i Monachium.
Osobą, która firmuje plany jest obecny prezes Airbusa, a od maja prezes całego EADS, Tom Enders. Jest to Niemiec, który uznaje jednak, że z punktu widzenia koncernu ważna jest skuteczność, a nie barwy narodowe.
Odmiennego zdania jest niemiecki rząd, reprezentowany w tym sporze przez Petera Hintze, odpowiedzialnego za koordynowanie działań sektora lotniczego gospodarki. Stwierdził on, że nie do zaakceptowania jest nie rozwijanie niemieckiej części Airbusa oraz, że należy odwrócić tę tendencję. Chce on także, by w strukturach zarządzających EADS, osiągnąć równą liczbę Francuzów i Niemców. Po to, by ci drudzy mogli oddalić widmo przeistoczenia się zakładów Airbusa w RFN w montownie.
Według FAZ, powołującej się na nieoficjalne informacje, ze względu na naciski Berlina, władze EADS rozpatrują obecnie możliwość rezygnacji z dotacji rządowych. Obecnie rząd federalny realizuje program dofinansowania rozwoju nowego odrzutowca Airbusa, modelu 350, sumą 1 mld Euro. Do tej pory na konto producenta wpłynęła połowa tej kwoty.
Airbus dysponuje jednak obecnie nadwyżką finansową w wysokości 11,5 mld Euro i jest - przynajmniej teoretycznie - zdolny do samodzielnego opłacenia wszystkich kosztów, związanych w wprowadzeniem A350 na rynek.