Na rozpoczynającej się w bieżącym tygodniu wystawie bezpieczeństwa narodowego w Izraelu, swoją pierwszą publiczną prezentacje będą miały… myszy, wyszkolone do wykrywania ładunków wybuchowych. Ich zdolności są większe niż urządzeń elektronicznych.
Myszy, zamknięte w specjalnym pojemniku, były już testowane z pozytywnym skutkiem. Mogą być wykorzystywane jako samodzielny czujnik lub dopełnienie klasycznych systemów wykrywania ładunków wybuchowych i narkotyków. Okazuje się bowiem, że gryzonie mają doskonały zmysł węchu. Odpowiednio wyszkolone reagują na śladowe ilości cząstek, przesuwając się w kierunku ich źródła. Operator, mając telewizyjny podgląd klatki, widzi zmianę zachowania myszy.
Dla pasażera procedura sprawdzenia jest podobna, jak w przypadku elektronicznego skanowania (zobacz np.: Skanowanie w Wielkiej Brytanii i Holandii, 2009-12-31). Zamiast jednak stawać przed płytą urządzenia, wchodzi do bramki wielkości budki telefonicznej. Jedna z jej ścian, za którą znajduje się klatka ze zwierzętami, ma otwory, przez które mogą przedostać się zapachy. Pomagają w tym wentylatory, nadmuchujące powietrze w kierunku ukrytej klatki. Już po kilku sekundach operator jest w stanie stwierdzić, czy myszy zareagowały. Dodatkowo wprowadzono sensory ruchu, które wskazują, ile gryzoni gromadzi się przy ściance. Jeżeli ich liczba przekroczy graniczną wartość, odpowiednia informacja awizowana jest za pomocą dużej, czerwonej ramki na ekranie obsługi.
Według Boaza Hajona, szefa grupy naukowców z BioExplorers realizujących projekt, myszy są praktycznie nieomylne. Okres ich treningu jest relatywnie krótki, a okres służby może wynosić ok. 1,5 roku. Wszystko to powoduje, że koszty kompletnego systemu będą niewielkie w porównaniu do wysublimowanych urządzeń elektronicznych.
Pomysł wykorzystywania zwierząt do wykrywania niebezpiecznych lub zakazanych substancji nie jest nowy. Faktem jest jednak, że myszy – w porównaniu np. do psów – byłyby łatwiejsze do wytrenowania, a ich zastosowanie o wiele mniej uciążliwe i stresujące dla podróżnych.