Według analiz Airbusa, Brazylia będzie potrzebowała w latach 2012-2031 dla swojego lotnictwa cywilnego 1060 nowych odrzutowców pasażerskich, pomijając samoloty regionalne.
Według specjalistów europejskiego koncernu linie lotnicze obsługujące trasy krajowe i zagraniczne będą potrzebowały w ciągu najbliższych dwóch dekad ok. 700 samolotów wąskokadłubowych, z jednym przejściem między rzędami siedzeń, 310 maszyn szerokokadłubowych z dwoma przejściami, wreszcie ok. 50 największych samolotów pasażerskich. Ta ostatnia grupa ma – oczywiście – być reprezentowana przez Aibusy 380.
Symptomatyczne, że w podobnych analizach prezentowanych przez konkurencyjnego Boeinga, Amerykanie podają z reguły podobną liczbę maszyn wąskokadłubowych, nieco większą szerokokadłubowych i zdecydowanie mniejszą największych odrzutowców. Niezmiennie bowiem uznają, że ich B787 będzie ciekawszą alternatywą dla supersamolotu Airbusa…
Według europejskiego opracowania, tak duże zapotrzebowanie to wynik stosunkowo szybkiego rozwoju gospodarczego Brazylii i jeszcze szybszego wzrostu ruchu lotniczego. Odnośnie tej pierwszej kwestii wskazano, że PKB tego kraju powinien się podwoić właśnie w ciągu najbliższych 20 lat. Natomiast liczba przewożonych pasażerów zwiększyła się aż o 100%, licząc od 2006. Wzrostu nie zahamował nawet ostatni kryzys. W rezultacie Brazylia stała się już teraz 4. pod względem wielkości narodowym rynkiem lotniczym, po USA, Chinach i Japonii.
Analitycy wskazali, że podróże lotnicze w tym rozległym kraju stają się coraz bardziej interesującą alternatywą dla transportu samochodowego czy kolejowego. Pozytywny trend wzmacnia także turystyka, której udział w PKB od lat utrzymuje się na wysokim poziomie ok. 5%.