Od kilku godzin trwają walki między rebeliantami a wojskami rządowymi o miasto Malakal, stolicę bogatego w surowce energetyczne stanu Nil Górny Sudanu Południowego.
Atak na Malakal rozpoczał się dziś w godzinach porannych. Według dostępnych informacji, setki lub nawet tysiące rebeliantów wywodzących się z Nuerów, jednej z dwóch największych grup etnicznych Sudanu Południowego, próbują wyprzeć siły rządowe z Malakal. Walki wybuchły kilka tygodni po podpisaniu porozumienia o zawieszeniu broni między Nuerami, a Dinkami, z których wywodzi się prezydent kraju, Salva Kiir Mayardit. Porozumienie miało umożliwić przeprowadzenie rozmów pokojowych, dla zakończenia trwającej od grudnia 2013 wojny domowej. Według szacunków organizacji międzynarodowych, w jej wyniku śmierć poniosło kilka tysięcy osób, a około 900 tys. musiało opuścić swoje domy. Należy dodać, że zamieszki i starcia między Nuerami a Dinkami trwały już od początku istnienia niepodległego kraju, po oddzieleniu się od Sudanu, a więc od 2011 (Zamach stanu w Sudanie Południowym?, 2013-12-17).
Malakal jest jednym z kilku dużych miast pólnocno-wschodniej części kraju, które w niedalekiej przeszłości zostały zdobyte przez rebeliantów i utracone w wyniku kontrdziałań formacji rządowych (wspartych przez kontyngent wojskowy Ugandy) – w przypadku Malakal na kilka dni przed wejście w życie zawieszenia broni. Cały rejon, wraz z miastami Bentui czy Bor, pozwala na kontrolowanie złóż ropy naftowej, z których dochody (ok. 8 mld USD rocznie) dają 98% wpływów do budżetu państwa.
Dzisiejsze wydarzenia w Malakal mogą doprowadzić do przerwania rozmów pokojowych. Stawiają też w trudnym położeniu społeczność międzynarodową, która pod patronatem ONZ zorganizowała akcje pomocy humanitarnej (ONZ traci żołnierzy w Sudanie, 2013-12-20).